Po ubiegłotygodniowej czystce, w wyniku której pałac w Rozalinie opuściły aż dwie uczestniczki, w programie zostało osiem kandydatek na damy.
Od razu przy śniadaniu Małgorzata Rozenek-Majdan zestresowała dziewczęta informacją, że spotkają się z headhunterami, ale nie wszystkie zdobędą pracę.
Ja nie ogarniam sama siebie - wyznała Sandra Rogaczewska. Ja nawet nie ogarniam, że mówię. Myślę, że moje mówienie będzie szybsze nić moje myślenie.
Okazało się, że nie wypadła wcale tak źle, jak myślała. Mimo to po rozmowie oświadczyła, że już nigdy nie spotka się z żadnym headhunterem.
Nie wiem, jak wypadłam - biła się z myślami Magdalena Lubacz. Myślę, że chaotycznie to wypadło.
Ostatecznie sześć na osiem dziewcząt zdobyło pracę. Natalia Bugajska i Wiktoria Lewińska otrzymały staż w firmie zajmującej sie wystrojem luksusowych wnętrz. Patrycja Hutna i Sandra trafiły do galerii sztuki, Magda i Ania Lewandowska znalazły angaż w agencji modelek Małgorzaty Leitner, a Agnieszka Koszelak i Klaudia Obrzut zostały bez pracy.
Na szczęście Lejdi Rozenek pocieszyła je tajemniczą informacją, że "odtąd będą odpowiedzialne nie tylko same za siebie" . My mamy takie charaktery, że się nie poddajemy - zapewniła Agnieszka. My i tak wiemy, że jesteśmy super.
Pierwszy raz w życiu nie dostałam pracy - poskarżyła się Klaudia.
Na szczęście pocieszył je widok apartamentu, w którym miały zamieszkać w stolicy. Ale zajebiście - wyznała Magda.
Tymczasem Sandra postanowiła zwierzyć się mamie. Ja tak sobie myślę, że mam 21 lat i niczego w życiu nie zrobiłam - żaliła się przez telefon. Tylko imprezy, żarcie i spanie. Jak ja wrócę z tego Projektu Lady to ja porobię te wszystkie szkolenia...
Pierwszy dzień w nowej pracy też zaczął się dla niej pechowo. Zapomniałam adresu - narzekała. Patrycja, pilnujmy się wzajemnie. Żeby prezentować sztukę, trzeba się na niej choć trochę znać. Jak ja bym zobaczyła taki pręt, jak w tej galerii to bym pomyślała, że to badziewie, które jakiś baran przypadkiem postawił. Jeszcze nie zdążyłyśmy posprzątać, a już goście wchodzą. Ręce mi się trzęsły, kientkę często było zadowolić, o wszystko się pytała.
Ja bym wolała pracę na produkcji - wyznała Natalia. Tam przynajmniej coś się dzieje.
Pierwsze minuty w agencji modelek okazały się traumatyczne dla Magdy Lubacz. Ja myślałam, że oni nas będą uczyć, jak pozować do zdjęć, a tu kazali nam zrobić kawę - żaliła się do kamery.
Kolejne zadania okazało się nieco ambitniejsze, ale też trudne do przejścia. Magda i Ania miały potwierdzić z klientem godzinę spotkania w języku angielskim. Ostatecznie musiała im w tym pomóc modelka.
To się może wydawać takie lajtowe, a ja widzę, że na większości zadań po prostu leżymy - wyznała Lubacz. Musimy wybrać suknię dla Magdaleny Mielcarz na odebranie nagrody. Ja się nie znam na takiej wyrafinowanej modzie, a chciałabym się podszkolić.
Dla Natalii i Wiktorii dramatem okazało się zadanie zmierzenia pomieszczenia i zapisania pomiarów. Ja teraz dopiero sobie uświadomiłam, jak ciężko być architektem - wyznała Wiktoria. Zgubiłam te wymiary… To gubieniem to ja nie wiem, co mam zrobić. No bo skoro ja zapominam to jak mam pamiętać, żeby nie zapomnieć? Starałam się i nawet coś rysowałam, a ja w ogóle nie lubię przelewać niczego na papier.
Tymczasem Agnieszka i Klaudia poznały swoje zadanie. Okazał się nim wolontariat w schronisku dla zwierząt. Musimy im dać chociaż dzisiaj jak najwięcej radości - stwierdziła Klaudia. Patrz, one też płaczą. Ciesz się, Agnieszka, nie płacz, patrz, jaki pies jest teraz szczęśliwy.
Agnieszka z ogromnym zaangażowanie podjęła się pośrednictwa w adopcji Brutusa. On jest idealny - zachwalała psa potencjalnym właścicielom. Nie za duży, nie za mały, pięknie się zachowuje na spacerze...
Na szczęście większość uczestniczek zdobyła dobre referencje. Leitner wyznała, że przynajmniej jedną z nich by zatrudniła. Sandra Rogaczewska otrzymała nawet konkretną propozycję pracy od szefowej galerii sztuki.
Po powrocie z pracy uczestniczki zastały w drzwiach apatramentu zaproszenie na drinka od kawalerów, których poznały w piątym odcinku. Impreza przebiegła tak spokojnie, że nawet mentorka Irena Kamińska-Radomska nie miałaby się do czego przyczepić.
Podczas rozmów eliminacyjnych z mentorkami najwięcej krytyki zebrały Patrycja i Wiktoria, które nie okazały wystarczającego zaangażowania w pracę i nie wykorzystały okazji, by nauczyć się czegoś nowego.
Ostatecznie Wiktoria otrzymała kolejną szansę, a pałac w Rozalinie musiała opuścić Patrycja Hutna.