Monika G., znana bardziej jako Esmeralda G., w niedzielę spowodowała groźny wypadek na warszawskiej Pradze. Celebrytka próbowala wjechać na zamknietą ulicę Ząbkowską, następnie zderzyła się z innym samochodem, a swój "rajd" zakończyła na ścianie budynku.
Jak udało nam się ustalić, Monika została przewieziona do szpitala bez żadnych poważniejszych obrażeń, była za to mocno poobijana i pod wpływem alkoholu. Awanturowała się przy wsiadaniu do karetki.
ZOBACZ: Monika G. prowadziła auto, mając we krwi 1,5 promila? "Nie chciała wsiąść do karetki" (TYLKO U NAS)
Stan zdrowia celebrytki szybko się poprawił, bo już w poniedziałek wieczorem znalazła siły na Instagrama. W transmisji, którą później skasowała, nie wykazała skruchy i zarzekała się, że nie wiedziała, że ulica jest zamknięta, to inny samochód uderzył w nią i wjechała w ścianę próbując wykręcić. W dodanym wpisie próbowała również zbagatelizować spowodowanie wypadku pod wpływem alkoholu.
Aby każdy z nas był chodzącym aniołem, świat byłby piękny. Ludzie popełniają błędy, nie ja pierwsza i ostatnia - napisała pod zdjęciem z piersiami pozującymi na ściance.
Spodziewaliście się po niej czegoś więcej?