Obecna partia rządząca jak żadna inna obnosi się ze swoją religijnością i wykorzystuje element wiary do zdobywania elektoratu. Najważniejsze osobistości w państwie często biorą udział w wydarzeniach o charakterze religijnym oraz fotografują się z duchownymi. Korzyść jest obopólna. Przykładowo, w trakcie kadencji PiS instytucje należące do ojca Rydzyka zasilane są regularnymi, gigantycznymi przelewami.
W minioną niedzielę na Jasnej Górze odbył się finał 27. Pielgrzymki Rodziny Radia Maryja, w którym udział wziął premier Mateusz Morawiecki. Uroczystości przebiegały pod hasłem "Polska miłością wskrzeszona". W trakcie wzniosłego przemówienia ojciec Rydzyk dziękował obecnym na pielgrzymce członkom rządu za ich posługę.
Za to, że chcecie Polskę podnosić coraz bardziej, Polskę katolicką, Polskę Chrystusową (...) nie dajmy się rozgrywać. To zgubiło Polskę. Trzeba było czekać 123 lata. Komuś na tym zależy - mówił.
Oprócz premiera w uroczystościach wzięli udział ministrowie Mariusz Błaszczak, Joachim Brudziński, Zbigniew Ziobro, Marek Gróbarczyk, Andrzej Adamczyk, Witold Bańka i Jan Krzysztof Ardanowski. Morawiecki wygłosił przemówienie o zabarwieniu politycznym.
Tak, jak wielki temu, poza normalnym obstrzałem klasztoru, wróg próbował podkopać się podstępem, zrobić przekop, tak samo już w czasach wolnej Polski przez 25 lat, ale nawet i do dzisiaj, jeszcze cały czas, różni nasi przeciwnicy ideowi i inni próbują zrobić podkop pod Polskę, podkop pod polskość, pod nasze tradycyjne wartości: rodziny, patriotyzmu, pod marzenia o wielkiej, wspaniałej Polsce - powiedział, po czym przeszedł do zachwalania działań Prawa i Sprawiedliwości.
Od ponad dwóch i pół roku odbudowujemy wartość rodziny. Poprzez naszą wiarę, naszą pracę, naszą politykę społeczną. O Polskę trzeba walczyć - mówił premier.
Następnie odczytał list od prezydenta Dudy. Wcześniej, po zakończeniu mszy dla uczestników pielgrzymki, odczytano też list od Jarosława Kaczyńskiego.
Kilka dni wcześniej pielgrzymkę zorganizowali też myśliwi, którzy wędrowali modlić się do Sanktuarium Matki Bożej Tuchowskiej. Jeden z pielgrzymów szedł z koszyczkiem przystrojonym na wzór wielkanocnej święconki, w którym znajdował się... martwy, wypchany lis. Zdjęcie wywołało poruszenie w mediach.
Oburzenia nie kryje też Szymon Hołownia, znany z głoszenia poglądów chrześcijańskich. W długim wpisie na Facebooku dziennikarz ogłasza, że nie zgadza się na tego typu "zaśmiecanie" religii polityczną propagandą. Polityków PiS, którzy zdominowali mównicę na Jasnej Górze porównał do domokrążców i bazarowych sprzedawców.
Do kościoła może przyjść każdy. Prostytutka, dziennikarz, prezydent, rzeźnik i przedszkolanka - każdy ma prawo czuć się tu, jak u siebie w domu. Nie zapominając, rzecz jasna, że jest to również dom innych. A przede wszystkim Boga, który chyba nie bardzo lubi być traktowany jak scenografia dla różnych sprzedawców cudów na kijaszku - napisał.
Następnie padają jeszcze mocniejsze słowa.
To jednak ciężka patologia, gdy premier - jako premier - w tym kościele przemawia. Premier, prezydent, minister, poseł, sprzedawca wycieczek, akwizytor śmiejżelków. Morawiecki, Komorowski, ludowiec czy kukizowiec, nie ma znaczenia. Bo w polityce partyjnej - a taką mamy i kochamy - polityk to zawsze sprzedawca. I w kościele nie głosi kerygmatu, a przemawia do elektoratu. Głosi nie Zmartwychwstałego, a swoją partię, jej ideologię i siebie. A ja idąc na Eucharystię, idę do Jezusa, nie do salonu sprzedaży, na partyjny event, na państwowe akademie - oburza się Hołownia. To zaskakujące, że w XXI wieku trzeba to jeszcze komuś tłumaczyć.
W dalszej części wpisu pada wyraźna sugestia pod adresem ojca Rydzyka.
(...) niektórzy przedstawiciele Kościoła nie mogą się oprzeć przed myślą, że ołtarz to ich prywatne ranczo, na które mogą zaprosić bohaterów swoich ulubionych seriali, zrobić sobie z Eucharystii domówkę dla fanów. (...) Idąc do kościoła - któregokolwiek, gdziekolwiek - nie chcę się zastanawiać, czy akurat dziś spotkam tam politycznego domokrążcę (…) czy dajmy na to gościa z truchłem jakiegoś stworzenia, przekonanego, że Dobra Nowina nakazuje zabijać lisy (…) widok takich umajonych truchełek w kościele obraża moje uczucia religijne bardziej niż siedem Nergali, bo nie szydzi z Ewangelii, co ją wypacza - pisze dziennikarz.
Zdaniem Hołowni, tego typu działania odstraszają ludzi od kościoła i wypaczają uczucia religijne tych, którzy jeszcze są z nim związani.
Ludzi mi szkoda i Kościoła mi szkoda. Bo Kościół, który bierze ślub z jakąś partią zostaje wdową po następnych wyborach (...) nie wierzę w te wasze dogmaty. Idźcie z tym sobie gdzie indziej i nie róbcie z wiecie czego wiecie czego - podsumował Szymon.
Zgadzacie się z nim?