Filmy Wojciecha Smarzowskiego budzą nierzadko skrajne emocje. Kontrowersyjny reżyser wybiera tematy, które dotykają często skomplikowanych dla Polaków tematów. Tak było chociażby przy okazji filmu Wołyń, który opowiada o rzezi Ukraińców na Polakach w czasie II wojny światowej. Temat, który emocjonuje zarówno obywateli Polski jak i Ukrainy, reżyser postanowił przedstawić za pomocą mocnych obrazów, których w Wołyniu nie brakuje.
Oksana Zabużko, ukraińska pisarka, udzieliła wywiadu WP, w którym mocno krytykuje obraz Smarzowskiego. Mimo, iż nie widziała filmu, ma na jego temat nie najlepsze zdanie:
Czytałam scenariusz i to mi wystarczyło. Wysłał mi go jeden z aktorów ukraińskich w 2014 roku. Byli aktorzy ukraińscy, którzy odmówili udziału w tym filmie i to bardzo dobrzy aktorzy i świetne aktorki. Mimo całej swojej miłości do Polski odmówili grania w „Wołyniu”. I ja ich doskonale rozumiem - mówi Zabużko.
To się nadaje na 20-stronicowy esej, poważną analizę z pokazaniem, jak dobrze działa propaganda i jak odbywa się konstruowanie obrazu wroga. Musiałabym wziąć flamaster, iść od strony do strony i pokazywać, gdzie zaczyna się propaganda, gdzie zaczyna się manipulacja, gdzie film historyczny niezauważalnie i subtelnie zmienia się w ideologię i film propagandowy. Wołyń jest bardzo profesjonalnie zrobiony. A z propagandą jest tak, że im lepsza, tym niebezpieczniejsza - dodaje.
Ten film tworzy obraz Ukraińca – rzeźnika. I teraz taki Ukrainiec- rzeźnik istnieje w kulturze polskiej na poziomie masowym - twierdzi pisarka, która przy okazji skrytykowała też postawę Polaków wobec wojny Rosji z Ukrainą:
Ukraińcy nie popierają tego, co było na Wołyniu w 1943 roku. Nie! Ale, cholera jasna, my tu teraz umieramy, my tu zdychamy, my stawiamy czoło Rosjanom, a Polacy byli naszymi przyjaciółmi i adwokatem w ciągu ostatnich 20 lat. I jak się zachowują? (...) Walczymy o życie i krzyczymy o pomoc. I nagle sąsiad – Polska – który zawsze był przyjacielem, z którym miło się gawędziło, wyłania się zza rogu i krzyczy: a pamiętasz, co mi w 1943 zrobiłeś?! O cholera! - wyznaje gorzko.
Kobieta wytyka Smarzowskiemu błędy i "brak wiedzy":
W filmie jest scena w kościele grecko-katolickim z księdzem, który święci siekiery, noże, widły i sierpy. Problem w tym, że na Wołyniu w ogóle nie było kościołów grecko-katolickich od 1830 roku! To znaczy, że Smarzowski otwarcie kłamie. To całe święcenie siekier i wideł jest wzięte z mitologii z XVIII wieku. Smarzowski nie mógł nie wiedzieć, że to fantazja.
Myślicie, że powinna jednak obejrzeć film?