Monika Zamachowska, niegdyś Richardson, to niewątpliwie jedna z najjaśniejszych gwiazd polskiego Internetu. Portale społecznościowe służą jej do epatowania rodzinnym szczęściem i załatwiania prywatnych spraw z rodziną Zbyszka Zamachowskiego. Dzięki wpisom Moniki mogliśmy już dowiedzieć się m.in., że jego córka jest niezaradna życiowo i nie ma chłopaka, a porzucona Aleksandra Justa nasyła na byłego męża komornika. Prezenterka żaliła się też, że musiała harować na dwóch etatach i wynająć swój piękny dom w Wilanowie obcym ludziom, żeby zarobić na zobowiązania finansowe męża.
Zamachowska jest równie wylewna poza Internetem. Lubi np. opowiadać w telewizji o porannym seksie ze Zbyszkiem. Teraz zdecydowała się z kolei na "szczery wywiad" w Vivie, w którym mówi o macierzyństwie i - dla odmiany - o swoich dzieciach. Chwali się na przykład, że są nad wyraz dojrzałe jak na swój wiek. To podobno dzięki genom Moniki, która jest obdarzona... "nadświadomością".
Tomek ma siedemnaście lat, a Zosia kończy czternaście, ale jest bardzo dojrzała, rozumie i czuje dużo więcej niż powinna w tym wieku. To chyba tradycja kobiet w naszej rodzinie, zawsze były naddojrzałe. Zosia ma po mnie niestety swoistą nadświadomość, taką dość męczącą umiejętność oceny emocjonalnej tego, co się wokół dzieje. To dowód przenikliwości, ale też obciążenie - ubolewa nad swoim geniuszem Zamachowska.
Prezenterka nie byłaby sobą, gdyby ze szczegółami nie opowiedziała o sukcesach swoich dzieci.
Tomek kończy właśnie rewelacyjny rok w szkole, ma świetne świadectwo, dobrze zdał egzamin gimnazjalny, dostał się do wymarzonego liceum i wyjechał na stypendium do USA. Zosia natomiast jest niezwykle wyczulona, bardzo przejęta, nawet nie tym, co powiedzą inni ludzie, ale, żeby jej decyzje nikogo nie skrzywdziły. Ma nad-empatię - wylicza Monika.
To z pewnością także po mamie, która słynie przecież z empatii wobec otoczenia. Zaraz zresztą dowiadujemy się, że Monika naprawdę uważa, że dzieci odziedziczyły tę cechę po niej.
Sama starałam się raczej tę cechę w sobie zgasić. Od początku pracy w telewizji zbudowałam bardzo grubą skórę (...). Staram się być twarda i nie roztkliwiam się ani nad sobą, ani nad innymi. Dzięki temu mogę przetrwać - wyznaje.
Faktycznie, zwłaszcza dzieci i była żona Zbyszka mogłyby potwierdzić, że Monika raczej się "nie roztkliwia".
Z dalszej części wywiadu dowiadujemy się, że córka Zamachowskiej, Zosia, ma zadatki na wielką artystkę.
Jest bardzo uzdolniona, rysuje i maluje, tańczy, a przede wszystkim ma słuch i niezwykle czysto śpiewa. Wszystko, co ma związek ze sztuką, przychodzi jej łatwo - mówi.
Przy okazji Monika pozwala sobie na delikatny przytyk w stronę Zbyszka.
Moja mama zawsze mówiła: pamiętaj, córko, wybierz jakiś niepraktyczny zawód, żebyś mogła leżeć i pachnieć, gdy twój mąż będzie na ciebie pracował. No nie do końca się udało... - żali się prezenterka.
Zamachowska poruszyła też kwestię... problemów jelitowych swojego byłego męża, Jamiego Malcolma. Całe szczęście, że mężczyzna jest Brytyjczykiem i mało prawdopodobne, że przeczyta ten wywiad.
Miał kolejną operację pod koniec lutego, potem drugą. Naprawili mu jelita. Nie musi mieć stomii, co było uciążliwe i upokarzające. Było wiele przy tym niepewności, a on spędził półtora roku w bólu i lęku, co będzie jutro. (...) funkcjonuje w miarę normalnie, choć czeka go jeszcze jedna operacja - zdradza Monika.
Zamachowska wyznaje też, że boi się, że dzieci będą się kiedyś za nią wstydzić. Te obawy akurat w stu procentach rozumiemy.
Boję się takiej sytuacji, gdy dziecko zacznie się za mnie wstydzić, jak wyglądam, jak się ubieram, jak się maluję, gdzie pracuję - mówi.
Monika, możesz nam wierzyć - ani Twój wygląd, ani ubiór, ani makijaż nie zawstydzi nikogo tak, jak to, co opowiadasz w wywiadach.