Krzysztof Rutkowski zajmował się ostatnio inwigilowaniem środowiska polskich prostytutek uprawiających nierząd w Dubaju. Na konferencji prasowej w tej sprawie przedstawił ustalenia sześcioletniego śledztwa prowadzonego przez prokuraturę jako własne odkrycia i na dokładkę dorzucił kilka nazwisk i faktów, opisanych przez Piotra Krysiaka w wydanej cztery miesiące temu książce Dziewczyny z Dubaju.
Skończyło się zapowiedzią pozwu o zniesławienie ze strony byłej wicemiss Polonia, którą Rutkowski pomówił o zmuszanie Polek do nierządu tylko na podstawie telefonicznego donosu jej byłego chłopaka. Nawet nie chciało mu się sprawdzić faktów.
W przerwach między nawałem zajęć Krzyś planuje ślub ze szkolną koleżanką swojej poprzedniej narzeczonej, która przez problemy w życiu osobistym miała próbę samobójczą. Obecna na razie jakoś się trzyma, tylko od czasu do czasutrafia do szpitala z wycieńczenia.
Na razie jednak Krzysztof nie ma głowy do jej samopoczucia ani do planów ślubnych, które zresztą po raz kolejny przełożył na bliżej nieokreślony termin, bo aktualnie tropi pytona - giganta.
Jak już pisaliśmy, akcję poszukiwawczą rozpoczął w miejscu dość odległym od tego, gdzie znaleziono sześciometrową wylinkę, bo aż w Atenach.
No ale na szczęście już wrócił do Polski, co sprawiło, że wszyscy poczuliśmy się dużo bezpieczniej.
Zdaniem Krzysztofa, który najwyraźniej opiera się na swojej słynnej intuicji, pyton już dawno dopłynął do Torunia. Czyli jednak w Atenach go nie było...
Węże świetnie sobie radzą w wodzie. Przecież wystarczyło, by wpełzł do Wisły i popłynął z nurtem - naucza Rutkowski w Super Expressie. Moja ekipa cały czas szuka węża. Na razie jednak nie natrafiliśmy na żadne ślady jego obecności. Jeśli gad gdzieś tam jest, w końcu go dopadniemy. Wykorzystujemy do poszukiwań najnowocześniejszy sprzęt, pracujemy 24 godziny na dobę.
Podzielacie jego opinię, że gad jest w Toruniu?