Książęcy ślub Harry'ego z Meghan Markle był niewątpliwie jednym z największych wydarzeń tego roku. Mało znana dotychczas aktorka wywodząca się ze skromnej amerykańskiej rodziny niepostrzeżenie skradła serce arystokracie i pomimo licznych przeciwności stanęła wreszcie na ślubnym kobiercu. Wydawać by się mogło, że oficjalne wejście do rodziny królewskiej powinno być dla Meghan "happy endem", jednak nic bardziej mylnego.
Rodzeństwo księżnej Sussex wciąż nie ustaje w próbach zdeprecjonowania siostry. Co prawda gołym okiem widać, że większość z argumentów, którymi się posługują, jest absolutnie bezpodstawna i wyssana z palca, podobnie jak rzekome problemy zdrowotne głowy rodziny, niemniej jednak niezdrowe zainteresowanie mediów, które przyciągają, wyraźnie nie podoba się królowej. Trudno się dziwić, biorąc pod uwagę, że koronowana głowa ma z pewnością więcej zmartwień niż rodzinne problemy żony swojego wnuka.
Na drodze do szczęścia Meghan oprócz nadaktywnej medialnie familii stoi również surowy protokół dworski. Jak donosi magazyn People, księżna ma coraz więcej problemów z rozumieniem niektórych zasad, w tym wymagań dotyczących ubioru, nałożonych przez królową.
Co więcej, żona księcia Harry'ego zaliczyła swoją pierwszą poważną wpadkę polityczną na niedawnym przyjęciu w rezydencji brytyjskiego ambasadora w Dublinie. Świeżo upieczona członkini rodziny Windsorów zdradziła, iż jest bardzo zadowolona z wyniku irlandzkiego referendum, legalizującego w kraju aborcję. Wypowiedź zamieszczona na Twitterze przez senator Catherine Noone wywołała niemały skandal, jako że rodzina królewska zwyczajowo nie wypowiada się w kwestiach politycznych publicznie, a swoje opinie dzieli tylko z bardzo niewielkim, zaufanym gronem bliskich.
Sądzicie, że Meghan wytrzyma presję królewskiego dworu, czy będziemy świadkami kolejnego arystokratycznego rozwodu?
