Ponad tydzień temu na mieszkańców okolic Warszawy padł blady strach, gdy nad rzeką znaleziono sześciometrową wylinkę pytona tygrysiego. Na poszukiwania gada wyruszyły wszystkie możliwe służby z Krzysztofem Rutkowskim na czele, który po dwóch dniach przeniósł poszukiwania do Grecji, skąd czerpie wiedzę na temat olbrzymich gadów. Szybko zdiagnozował, że wijący się olbrzym może już być pod Toruniem. Krzysztof nie powiedział jednak, w jaki sposób pyton poradził sobie z tamą we Włocławku, ale na ten drobny szczegół jakoś nikt nie zwrócił uwagi.
Fakty są takie, że pytona nadal nie złapano i nie wiadomo, gdzie się obecnie znajduje. Być może wciąż pod Warszawą, co paraliżuje Małgorzatę Kożuchowską, która nagrywa obecnie film we Wrocławiu i nie wie, co dzieje się u jej męża i syna. Aktorka podobno tak się zdenerwowała wizją śliskich splotów obejmujących Konstancin, że zdenerwowana zadzwoniła do męża i zakazała mu spacerów nad Wisłą.
Dzwoniła z planu do domu i kategorycznie zakazała zbliżać się do tych miejsc. Była bardzo zdenerwowana informacjami o pytonie - podaje Super Express.
Zagrożone są też psy Kożuchowskiej: Grey i Mila. Jeden z nich już raz został pogryziony przez bobra.
Miejmy nadzieję, że pyton popłynie gdzieś dalej i pozwoli Gosi na pracę u Vegi... Strach pomyśleć, że przez gada kolejne ambitne dzieło Patryka jest zagrożone.