Karol Strasburger i jego menedżerka, Małgorzata Weremczuk, w marcu tego roku potwierdzili krążące od dawna plotki, że ich znajomość wykroczyła poza relacje służbowe.
Byli ze sobą blisko od śmierci żony aktora Ireny Strasburger, która w grudniu 2013 roku przegrała z rakiem. Jednak przez cztery lata wytrwale zapewniali, że łączy ich tylko wspólna praca i przyjaźń. Zresztą Małgorzata była jeszcze wtedy mężatką. Z ogłoszeniem nowego związku poczekała do uzyskania rozwodu.
Za to jak już się rozpędziła to za jednym zamachem zaczęła planować dziecko z 71-letnim aktorem. Te plany jednak będą musiały na razie poczekać, no chyba, że zdążyła zajść w ciążę przed wyjazdem Karola do Azji.
Strasburgera oddelegował tam Polsat, który postanowił nakręcić reality show, mający być konkurencją dla Azja Express. Stacja przekornie postanowiła wysłać do Japonii, Korei i Indonezji grupę panów, którzy pierwszą młodość mają już raczej za sobą, żeby pokazać, że na przygodę życia nigdy nie jest za późno.
Oprócz Strasburgera w programie Lepiej późno niż później realizowanym w trzech azjatyckich krajach uczestniczą: 56-letni Piotr Polk, 60-letni Krzysztof Hanke i 64-letni Władysław Kozakiewicz.
Początkowo 33-letnia narzeczona Karola nie chciała nawet słyszeć o jego wyjeździe.
To jednak daleka podróż i mogą się przytrafić różne nieprzewidziane niebezpieczne sytuacje - zwierza się Dobremu Tygodniowi. Brak ruchu i niskie ciśnienie na pokładzie samolotu okropnie wpływają na krążenie. Z tego powodu może dojść do zakrzepicy krwi, a to zagraża życiu. Do tego bóle kręgosłupa czy spuchnięte nogi, międzylądowanie czy zmiana czasu. Karol nie toleruje ryb, zwłaszcza surowych, a najbardziej ich zapachu, a one i owoce morza tam królują. Coś czuję, ze schudnie.
Na szczęście Strasburger przekonał ją, że warto spróbować.
Marzenia to rzecz piękna. Każdy czas jest dobry, by je realizować - tłumaczył przed wylotem. Nie ma tak, że coś jest nam przypisane jak mamy 20 lat, a wykluczone dla siedemdziesięciolatka. Pewnie prywatnie nigdy nie zdobyłbym się na to, aby w tak krótkim czasie pojechać w trzy niezwykłe miejsca. Chciałem przeżyć coś niesamowitego.
No to przeżywa. Małgorzata zaś szaleje z niepokoju.
Każdego dnia staramy się mieć kontakt przez Internet, z telefonami gorzej, bo przeważnie nie mają zasięgu - żali się katolickiemu tabloidowi. Na szczęście na bieżąco wiem, co się dzieje, ale martwię się. Pierwszy dzień, drugi, odliczam kolejne. Bardzo mi brakuje Karola. Rozstanie uświadamia nam też, jak wiele dla siebie znaczymy.