Od soboty Marta Kaczyńska jest już szczęśliwą mężatką. W sumie dobrze zna ten stan, bo wcześniej przysięgała miłość dwa razy: raz w kościele, potem w urzędzie stanu cywilnego, więc wyjście za mąż za biznesmena Piotra Zielińskiego (również rozwodnika z dzieckiem) było dla niej formalnością.
Nawet w trakcie nocy poślubnej nie zdecydowała się na wybitne ekscesy: Tak wyglądała NOC POŚLUBNA KACZYŃSKIEJ: spacer z psem, żarty z mężem i ręka na jego pupie (ZDJĘCIA - TYLKO U NAS)
Trzeba przyznać, że Marta Kaczyńska jest tradycjonalistką: do ślubu poszła przecież w białej sukni, dbając o to, by jej trzecie dziecko przyszło na świat w zalegalizowanym związku. Wcześniej robiła zresztą tak samo: najpierw zachodziła w ciążę, potem brała ślub. Zapomnieliśmy jedynie dodać, że za każdym razem z kim innym...
Pierwszy mąż Kaczyńskiej, Piotr Smuniewski, zagadkowo zniknął z życia publicznego, gdy po czterech latach dowiedział się, że wychowywał nie swoje dziecko. Ojcem Ewy jest podobno Marcin Dubieniecki, który przyznał się do tego w sądzie. Wydawać by się więc mogło, że Marcin i Marta mają ze sobą świetny kontakt mimo rozwodu. Niestety, Kaczyńska nie zaprosiła go na swój trzeci ślub...
Super Express zrobił to więc za nią i zadzwonił do Dubienieckiego z prośbą o złożenie życzeń młodej parze. Marcin, który sam ma już rodzinę (jest mężem byłej żony Artura Boruca, która urodziła mu dziecko) najpierw zażartował, że powinien trzymać pannie młodej welon i być jej świadkiem, ale po chwili zdobył się na ciepłe słowa:
Mimo wszystko, wszystkiego dobrego na nowej drodze życia! - wyznał.
Marcin, nic straconego. Może Marta zaprosi cię na ślub numer cztery?