Jeszcze kilka lat temu Piotr T. brylował w mediach jako specjalista od wizerunku, który zajmował się karierą między innymi Andrzej Leppera i Leszka Millera. Od polityki postanowił odpocząć w Kambodży u boku wyglądającej niepokojąco młodo mieszkanki azjatyckiego państwa. Zarzuty o niestosowność tej relacji odpierał zarzekając się, że jego "narzeczona" ma 20 lat, a insynuacje mediów to "psychoza pedofilii".
Niestety szybko okazało się, że specjalista od wizerunku faktycznie ma pedofilskie skłonności. W 2017 roku został zatrzymany po tym, jak w jego domu znaleziono pendrivy z dziecięcą pornografią. T. tłumaczył, że "prowadzi otwarty dom" i zostały mu one podrzucone. W jego zapewnienia wierzą rodzice, którzy wypowiedzieli się na ten temat w programie Uwaga.
Piotr nie jest idiotą i zboczeńcem. Całe jego życie było na widoku. Panuje moda na niszczenie niewygodnych ludzi takimi tematami - powiedziała matka biznesmena, Danuta.
Ojciec specjalisty od wizerunku wyznał, że spotkał się z synem dwa miesiące po zatrzymaniu i ten zapewnił go o swojej niewinności. Twierdził, że został "w coś wnanewrowany".
Znaleziono kilka pendrive’ów. Piotr był przekonany, że to są jego materiały do szkoleń. Policja zabrała to, bez żadnych zabezpieczeń. Okazało się, że na tych pendrive’ach, ktoś kiedyś dawał nagrania. Podano, że jest tam ileś tysięcy plików. To jest śmieszne, że ktoś mógł to zrobić - twierdzi.
Kilka dni temu ruszył proces T. , który cały czas przebywa w areszcie. Skompromitowany nauczyciel polityków nie przyznaje się do winy, twierdząc, że pendrivy nie należały do niego i mogły zostać podrzucone do jego mieszkania przez "osoby trzecie".
Po zweryfikowaniu linii obrony przez prokuraturę, teza ta została wykluczona – wyjawił w Uwadze Marcin Saduś, rzecznik Prokuratury Okręgowej Warszawa-Praga.
Rodzice Piotra T. nadal wierzą jednak w niewinnność syna dopatrując się w całej sprawie "nienawiści i zemsty w stosunku do niego od kogoś z góry".
Jesteśmy przekonani, że to było spowodowane listem Piotra do prezydenta. On krytykował, uważał, że w Polsce można mówić prawdę. Wiadomo było, że Piotr jest skuteczny w swoich działaniach. Bał się, że w obozie przeciwnym wykreuje człowieka, który zagrozi prezydentowi – powiedziała matka T.
Prokuratura stanowczo jednak obala teorię o prowokacji.
Nic nie wskazuje na to, żeby to była prowokacja. Na tych nośnikach były zamieszczone nie tylko treści pornograficzne z udziałem osób małoletnich, ale także treści pornograficzne z udziałem Piotra T. Nie mówię, że z osobą małoletnią, ale z zapisu tego nagrania wynika, że Piotr T. był osobą rejestrującą. W tym samym czasie były wgrywane pliki, które identyfikowały Piotra T. Były to wizy, bilety lotnicze, zdjęcia ze znanym politykiem. Pliki były umieszczane w tych samych dniach i godzinach, w których były umieszczane pliki pornograficzne z udziałem osób małoletnich. Czy ktoś mógł podrzucić kilka tysięcy plików, w okresie od 2006 do 2017 roku? - skomentował rzecznik prokuratury.