Dorota Wellman obrała inną ścieżkę kariery, niż jej koleżanki po fachu. Najpierw zdobyła szacunek i sympatię widzów, a dopiero później zaczęła nieśmiało opowiadać o swoim życiu prywatnym. 30-lecie jej małżeństwa było więc dobrym pretekstem do udzielenia szalenie szczerego wywiadu na temat związku i tego, jak ta relacja wyglądała na poczatku.
Prowadząca Dzień Dobry TVN po raz kolejny skusiła się na szczere wyznania dotyczące relacji damsko-męskich. Tym razem, Wellman zdradziła swoją receptę na udany związek:
Kłócić się głośno i nie gromadzić złych emocji. W naszym związku szybko załatwiamy sprawy konfliktowe, by nie były jak wrzody na żołądku. Nie mamy cichych dni, bo wówczas w ludziach rośnie złość i nienawiść. Lepiej wrzasnąć raz a dobrze. Jestem w tym mistrzynią - powiedziała w rozmowie z Faktem.
Dorota wyznała też, że nie jest najłatwiejszą osobą w codziennym życiu, a wzmożoną tolerancję na swoje humory, ceni u męża najbardziej:
Doceniam w moim mężu tolerancję. Ze mną trudno żyć, a jemu się to udaje. Czasami jestem zołzą. Nie ma mnie w domu, a jak wracam, to odreagowuję emocje. Jestem niespokojna, ciągle bym coś chciała robić i trudno za mną nadążyć - dodaje.
Biorąc pod uwagę średni staż związku osób na stałe związanych z show biznesem, trzeba przyznać, że 31. rocznica ślubu robi wrażenie.