Alicja Bachleda-Curuś i jeden z najbogatszych polskich sportowców Marcin Gortat spotykają się od ponad roku. Odkąd kilka tygodni temu koszykarz ogłosił, że zmienia barwy klubowe i przeprowadza się do Los Angeles, gdzie mieszka Alicja z synem, stało się jasne, że poważnie myślą o wspólnej przyszłości.
Jeśli rzeczywiście dojdzie do ślubu, na co wskazuje niedawny wieczór kawalerski Marcina, Bachleda-Curuś straci alimenty, które co miesiąc wypłaca jej były kochanek, Colin Farrell.
Irlandzki aktor płaci co miesiąc równowartość 100 tysięcy złotych na utrzymanie Alicji i ich wspólnego syna. Mimo że jest to suma, którą zarabiający miliony gwiazdor niespecjalnie odczuwa w budżecie, surowo zapowiedział Alicji, że straci swoją część, gdy tylko znajdzie sobie nowego partnera.
Na szczęście Marcin ma wystarczająco dużo pieniędzy, by złagodzić jej ból po tej stracie. Zarabiający 12 milionów dolarów za sezon nowy nabytek Los Angeles Clippers dosłownie już sam nie wie, co robić z pieniędzmi. Inwestuje głównie w nieruchomości. Nie oparł się także pokusie kupowania luksusowych aut.
Kupił także konie wyścigowe, został ojcem chrzestnym żyrafy z warszawskiego ZOO i otworzył restaurację w Orlando. 750-metrowy lokal oferuje zróżnicowane menu, układane pod gust właściciela. Dzięki temu można tam zjeść golonkę. Po zaledwie pół roku działalności, restauracja Urbain 40 zdobyła dwa prestiżowe wyróżnienia przyznawane przez Orlando Magazine oraz Orlando Sentinel. Gortat tak się ucieszył z tych sukcesów, że postanowił otworzyć całą sieć "sportowych pubów", tym razem w Polsce.
Jak spekuluje Super Express, Farrell może także odebrać Alicji wart milion dolarów dom w Los Angeles. To akurat mało prawdopodobne, bo aktorka wielokrotnie prostowała w wywiadach spekulacje, jakoby dostała dom od byłego kochanka. Ujawniła, że dom kupiła sama, finansując go częściowo z zaciągniętego samodzielnie kredytu.
Zdaniem nowojorskiej prawniczki polskiego pochodzenia, Alicja popełniła błąd, nie ustalając zawczasu z Farrellem swojego statusu finansowego. Był na to czas przed narodzinami ich wspólnego synka, jednak aktorka jakoś o tym nie pomyślała. Być może przed ewentualnym ślubem z Marcinem nie popełni już tego błędu.
Intercyzy to normalna rzecz i nie mają nic wspólnego z niewierzeniem sobie - przekonuje Małgorzata Zawisny z nowojorskiego Greenpoint Consultation Center. Jest tam dużo ważnych punktów dotyczących majątku, żeby się zabezpieczyć na przyszłość. Można w niej ująć postępowanie finansowe w przypadku rozstania pary.