Relacje w rodzinie Młynarskich nigdy nie należały do łatwych. Ojciec Agaty, Pauliny i Jana, Wojciech Młynarski był genialnym artystą, lecz jednocześnie bardzo trudnym człowiekiem. Na dodatek cierpiał na chorobę dwubiegunową, która objawiała się ciągłymi zmianami nastroju. Agata i Paulina miały żal do mamy, Adrianny Godlewskiej o to że nie chroniła dzieci w wystarczającym stopniu przed skutkami choroby taty.
Musiałam żyć w domu, w którym nie dało się żyć - wspominała Paulina. Miałam żal do mamy, że nie wysyłała mnie gdzieś do dziadków.
Obwiniała mamę także o to, że gdy Paulina miała zaledwie 14 lat, mama "wepchnęła ją w łapska" Andrzeja Wajdy, który kazał jej biegać nago po planie Kroniki wypadków miłosnych i symulować seks.
Te przeżycia okazały się dla nastolatki taką traumą, że potem cztery razy się rozwodziła. Jej siostra Agata wychodziła za mąż trzy razy. Obie twierdzą, że trudne dzieciństwo położyło się cieniem na ich późniejszym życiu.
Ostatecznie jakoś wyszły na prostą. Agata wychowała dwóch synów i adoptowaną córkę, którą niedawno wydała za mąż, a sama w końcu odnalazła szczęście w małżeństwie z Przemysławem Schmidtem. Wtedy mama zgłosiła się z pretensjami, że córki nie pozwalają jej żyć ich życiem, po tym, jak się dla nich przez całe życie poświęcała.
Mam w sobie taką żałość, że nie uczestniczę w tym wszystkim - narzeka 80-letnia obecnie Adrianna Godlewska w rozmowie z magazynem Gala. Mogę tylko przeczytać na Facebooku czy w Internecie. Agata w ogóle mnie nie wpuszcza do swojego świata. Kiedyś było: "Mamo, możesz przyjechać do chłopców?", "Możesz to, tamto…?". Uważałam, że to jest absolutnie normalne, trzeba pomóc. Jak była taka chora niedawno, to codziennie z zupkami zasuwałam do szpitala. Była pani dietetyczka, jeszcze różne inne panie, ale mamusia w termosiku codziennie zupę zawoziła. Po wyjściu ze szpitala nastała cisza. Jej to już jest niepotrzebne. No trudno…