Anna Grodzka zdobyła sławę jako pierwsza (i jak dotąd jedyna zdeklarowana) transseksualna posłanka w Polsce i Europie. Gdy w 2011 roku startowała w wyborach do Sejmu z listy wyborczej Ruchu Palikota, nikt nie spodziewał się, że zajmie pierwsze miejsce. Grodzka od początku budziła jednak ogromne kontrowersje i spotykała się z przejawami nietolerancji. Co jakiś czas prawicowe media próbują nawet udowodnić, że nigdy nie zmieniła płci i nadal jest mężczyzną.
Jeden z najbardziej brutalnych ataków słownych spotkał ją kilka lat temu ze strony Krystyny Pawłowicz, która stwierdziła, że Grodzka ma "twarz boksera" oraz, że "jak ktoś się nażre hormonów i sobie operacji trochę zrobi, to się nie stanie kobietą".
Przypomnijmy: Palikot pozywa Pałwowicz za "TWARZ BOKSERA" Grodzkiej!
Z pewnością większość posłów prawicy chciałoby, aby Grodzka raz na zawsze zniknęła z życia publicznego, ale Anna ma też sporo zwolenników. Co oczywiste - zwłaszcza w środowisku LGBT. To właśnie na ich wsparcie może liczyć w trudnym czasie, takim jak ostatnio. Okazuje się bowiem, że Grodzka ma poważne problemy z kręgosłupem, który wymaga operacji. Niestety posłanki nie stać na tak drogi zabieg. W jej imieniu o pomoc finansową zaapelowała współzałożycielka i wiceprezeska Fundacji Trans-Fuzja, Lalka Podobińska, która utworzyła zbiórkę na stronie Pomagam.pl. W opisie zrzutki ujawniono, że posłanka od trzech lat zmaga się z chorobą, która utrudnia jej chodzenie.
Czy jest ktoś, kto nie wie, kim jest Ania? Pierwsza posłanka z transpłciową przeszłością. Osoba zaangażowana od lat w walkę o sprawiedliwość i równe prawa dla osób dyskryminowanych: pracowników, lokatorów, kobiet, mniejszości seksualnych, osób transpłciowych. Wielokrotnie nagradzana za swoją społeczną działalność zarówno w Polsce, jak i na forum międzynarodowym. (...) Pracowita, spokojna, z wielką kulturą osobistą. Ale nie wszyscy wiedzą, że Anna Grodzka od ponad trzech lat zmaga się z poważną chorobą kręgosłupa, która utrudnia jej chodzenie, a co za tym idzie zdecydowanie ogranicza publiczną aktywność. Mimo codziennego bólu, Ania kontynuuje jednak swoją działalność społeczno-polityczną w organizacjach pozarządowych, chociaż w znacznie ograniczonym zakresie - pisze Podobińska.
Celem akcji jest zebranie 23 tysięcy złotych. Jak dotąd osiągnięto 63 procent tej kwoty.
Pomóc może operacja kręgosłupa. Taka operacja, uwzględniająca ryzyko z powodu jej wielu dodatkowych schorzeń, kosztuje. Ania z pomocą rodziny zebrała część funduszy na operację, ale to wciąż za mało. A z emerytury trudno jest uzbierać całość potrzebnej kwoty. Tymczasem problemy z chodzeniem i utrzymaniem równowagi nasilają się coraz bardziej. Potrzebna jest Wasza pomoc, choćby niewielka. Jeśli doceniamy to wszystko, co robiła do tej pory lub jeśli chcemy po prostu ulżyć jej w bólu, dorzućmy się do kosztownej operacji. Z powodu pogarszającego się stanu zdrowia, Ania zgodziła się na przeprowadzenie przeze mnie tej zbiórki - dodaje wiceprezeska.
Podobińska jest dobrej myśli.
W ciągu trzech godzin zebraliśmy prawie trzy i pół tysiąca złotych. Jest nadzieja. Bardzo serdecznie dziękuję wszystkim wpłacającym - cieszy się.
Z pewnością w zbiórce pomoże też wsparcie Roberta Biedronia, który zaapelował o pomoc dla Anny na swoim Facebooku.
To super osoba i polityczka walcząca o sprawiedliwość i równe prawa dla wszystkich. Praca z nią w parlamencie była dla mnie wielką inspiracją. Teraz potrzebuje od nas wsparcia w dojściu do zdrowia! - napisał prezydent Słupska.
Myślicie, że uda się zebrać całą kwotę?