Doda spędza zagraniczne wakacje na prężeniu się do obiektywu męża. Dodatkowo potraf rozprawić się z hejterkami. Jej odpowiedzi potrafią być jeszcze bardziej jadowite, niż sam hejt.
Tym razem upał dał się jej wyjątkowo we znaki. Wyraźnie osłabiona i zdezorientowana, przyznała się do impulsywnego zakupu kapelusza na miejscowym bazarku.
Kochani, ja wiem, że wyglądam jak baba z pielgrzymki, ale naprawdę musiałam sobie kupić ten kapelusz. Jest taka lampa, że zaraz będę mieć jajka sadzone zamiast oczu - mówiła z mieszanką ekscytacji i wyczerpania upałem.
Skierowała też do fanów równie gorącą prośbę, która może być uznana za autosabotaż. Poprosiła... by nie głosowano na nią w konkursie niemieckiej piosenki.
Po raz kolejny zostałam nominowana do jakiegoś tam "daf BAMA Music Awards" i bardzo was proszę, nie głosujcie na mnie. Ja już tam byłam i nie chcę tam jechać - wyznała z rozbrajającą szczerością.
Na koniec krótkiego wystąpienia nie zapomniała o edukowaniu swoich fanów na okoliczność rekordowych temperatur. Przypomniała o zasadach bezpieczeństwa, a nawet straszyła udarem słonecznym, którego pierwsze objawy można było już zaobserwować u niej samej.
Pamiętajcie, żeby smarować się filtrem i zakładać czapki na głowę bo udar czyha. Udar jest... Emil, bądź błyskotliwy, powiedz jaki jest... - skierowała się próbowała salwować się intelektem męża, jednak wyraźnie zabrakło im już rozpędu.
Trudno stwierdzić, czy to marketingowa sztuczka sprzedawcy kapeluszy, czy szczere polecenie od serca. Myślicie, że ktoś zrobi Dorocie na złość i zagłosuje, żeby musiała jechać do Niemiec?