Poseł Prawa i Sprawiedliwości Łukasz Zbonikowski zasłynął medialnie w 2016 roku, niestety nie działalnością polityczną, tylko życiem osobistym.
Wyszło wtedy na jaw, że Zbonikowski, żonaty ojciec dwojga dzieci, który kampanię wyborczą prowadził pod hasłem "Zaufaj prawdzie", nie tylko sypia ze swoją bliską współpracownicą, to jeszcze się nie myje.
Romans ujawniła żona posła, która postanowiła "zaufać prawdzie" i wynajęła agencję detektywistyczną. Jej obawy potwierdziły gorące SMS-y odnalezione w telefonie Zbonikowskiego. Kochanka wysyłała mu zdjęcia swoich nagich piersi oraz wspomnienia z chwil, gdy "uroczo wyglądał, leżąc na jej kolanach", on zaś przekonywał ją, że ich związek powinien pozostać wyłącznie fizyczny, bo serce mu się kraje, gdy widzi, jak kobieta angażuje się emocjonalnie.
Jak patrzę, jak przeszkadzam Ci w pracy, jak próbuję wbijać się w Twoje życie, a nawet w Twoje skryte wnętrze, przychodzą mi do głowy myśli, że Cię krzywdzę - napisał w jednym z SMS-ów.
Kiedy w jego majtkach znaleziono DNA kochanki, żona wniosła o rozwód. Zbonikowski tak się zdenerwował, że rzucił się na nią z pięściami i zapowiedział, że łatwo się go nie pozbędzie. Na dowód swoich słów ukradł jej kombajn, którym na domiar złego spowodował wypadek. Wjechał nieoświetloną maszyną w samochód, którym podróżowała pięcioosobowa rodzina, a potem zasłaniał się immunitetem poselskim.
Jak ujawniła żona posła, w międzyczasie próbował ją szantażować, grożąc, że wykorzysta swoje znajomości polityczne, by pozbawić ją unijnych dotacji do których miała prawo jako właścicielka gospodarstwa rolnego.
W towarzystwie słynął z seksisowskich dowcipów i opinii, że żona powinna mieć płaską głowę, żeby było gdzie postawić piwo.
Gdy wszystkie te skandale wyszły na jaw, prezes PiS-u Jarosław Kaczyński nie tylko nie wyrzucił seksposła z partii, ale jeszcze złożył mu serdeczne życzenia świąteczne.
Żona Zbonikowskiego postanowiła walczyć o sprawiedliwość w sądzie. Niestety, chociaż przedstawiła liczne dowodu w postaci SMS-ów męża do kochanki, nagrania audio awantury rodzinnej i zapis z monitoringu domowego, na którym widać, jak mąż rzuca się na nią z pięściami i szarpie na niej ubranie, zreformowany przez Prawo i Sprawiedliwość toruński Sąd Okręgowy umorzył sprawę, tłumacząc, że nic wielkiego się przecież nie stało. Obciążył tylko Zbonikowskiego kosztami procesu.
Pod koniec tygodnia zapadł wyrok w bulwersującej sprawie - potwierdza Fakt. Sąd postępowanie umorzył, bo uznał, że szkodliwość czynu posła była… społecznie niewielka.
Zbonikowski triumfuje na Facebooku, ogłaszając publicznie, że jego żona jest niespełna rozumu.
Kto pomodli się za moją żonę, o jej zdrowie psychiczne i by się opamiętała? - drwi poseł Prawa i Sprawiedliwości.
Na jego internetowym profilu ciągle można znaleźć motto prezes Kaczyńskiego sprzed reformy sądownictwa: Dzisiaj sądy są słabe wobec silnych i silne wobec słabych. Wśród komentujących przeważa opinia, że po reformie ten stan uległ jeszcze wzmocnieniu.
