Obok Anji Rubik, Magdaleny Frąckowiak czy Małgosi Beli, to Anna Jagodzińska zaliczana jest do naszych największych "towarów eksportowych". 30-latka wystąpiła w niezliczonej ilości kampanii największych marek, przy okazji chodząc po wybiegach najważniejszych domów mody, takich jak Roberto Cavalli, Givenchy czy Louis Vuitton. Kilka lat temu modelka częściowo wycofała się z branży skupiając się głównie na prowadzeniu własnego biznesu. Jagodzińska dzieli swoje życie między Stanami Zjednoczonymi a Polską, gdzie lubi od czasu do czasu zaprezentować na ściankach wystudiowane pozy, których nauczyła się w ciągu ostatnich 15 lat kariery.
Przy okazji niedawnego pobytu w Polsce Jagodzińska postanowiła udzielić szczerego wywiadu, w którym zdradziła, jak wygląda ciężkie życie modelek od kuchni. Ania przyznała, że na początku kariery borykała się z niskim poczuciem własnej wartości spowodowanym zżerającymi ją kompleksami.
Rzadko dostawałam komplementy - wyznała Jagodzińska. Gdy byłam nastolatką nikt wtedy mi nie mówił, że jestem piękna czy atrakcyjna. Mama i jej koleżanki czasem wspominały, że jestem wysoka, więc mam warunki do bycia modelką. Jednak nikt nie traktował tego wtedy na serio, zwłaszcza ja. Nigdy nie przykładałam większej wagi do wyglądu, a nagle musiałam zrezygnować z beztroskiego życia i wejść w tryb intensywnej pracy. Nie chodziło mi o to, że mam zły nos czy krzywe zęby. Po prostu stworzyłam sobie w głowie jakąś wyimaginowaną wizję samej siebie. Wydawało mi się, że ogólnie nie za dobrze wyglądam i że wiele brakuje mi do bycia piękną. Raz uważałam, że jestem za gruba, a innym razem, że za chuda.
Ania przyznała, że przez długi czas wstydziła się przyznać do tego, że jest modelką ze względu na krzywdzący stereotyp "głupich dziewczyn wdzięczących się przed aparatami".
Bardzo długo wstydziłam się tego, że jestem modelką - powiedziała. Nigdy nie lubiłam, gdy ktoś mnie pytał, czym się zajmuję. Peszyłam się wtedy. Nie czułam, że wyglądam jak modelka. Poza tym, dla wielu osób modelki to głupie dziewczyny, które wdzięczą się przed aparatem. Nie chciałam być tak odbierana. Wielokrotnie bywało tak, że chciałam zmyślać i mówić, że zajmuję się czymś innym. Bałam się jednak, że ktoś zacznie drążyć temat, pogubię się i moje kłamstwo wyjdzie na jaw. Cedziłam więc przez zęby, że jestem modelką i szybko zmieniałam temat.
Na koniec modelka przyznała, że przez ciągłą gonitwę za "idealną wagą" otarła się o anoreksję.
Zdarzało się tak, że nie jadłam niczego przez cały dzień, a przed snem pozwalałam sobie na trzy marchewki. Bywało też tak, że rezygnowałam z posiłków i żułam ciągle gumę. Wpadałam na różne głupie pomysły. Gdy miałam sesję, to nie jadłam śniadania, bo bałam się, że będę czuła się grubo, klient to zauważy i mnie zwolni. Otarłam się o anoreksję. Agencja powiedziała mi wtedy, że jestem za chuda i nie mogę pracować. Odesłano mnie do rodziców, żebym doszła do siebie. Ale każdy w tym biznesie przechodzi przez takie etapy - zakończyła.