Katarzyna Zielińska ze stacją TVN procesowała się o satyryczny materiał wyemitowany w programie prowadzonym przez Agnieszkę wtedy jeszcze Szulim, Na językach. Poszło o odcinek z 2014 roku, w którym bohaterka skeczu paliła papierosa i piła alkohol będąc w ciąży. Podobieństwo do aktorki było ewidentne i raczej nieprzypadkowe. Zielińskiej żart się jednak nie spodobał, a co więcej uznała, że zostały naruszone jej dobra osobiste, o co przed sądem oskarżyła stację.
Organ wymiaru sprawiedliwości przychylił się do wniosku Zielińskiej i orzekł, że faktycznie do takiego naruszenia doszło. Na platformie TVN Player pojawiły się przeprosiny dla gwiazdy, ponadto Zielińska dostała 15 tysięcy zadośćuczynienia. Nie za dużo, wziąwszy pod uwagę fakt, że pracy w stacji już raczej nie dostanie.
W rozmowie z Plejadą do wyroku ustosunkowała się prowadząca program. Agnieszka "nie jestem pindą siedzącą przy kwiatku" Szulim-Badziak-Woźniak-Starak wyraziła ubolewanie, że jej koleżanki ze stacji nie są tak wyluzowane i pełne dystansu do siebie jak ona.
To był materiał satyryczny i uważam, że bardzo udany. Przykro mi, że sąd nie podzielał tego zdania. My obstajemy przy swoim, że cykl z sobowtórami był jednym z najlepszych, jaki zrobiliśmy w programie "Na językach", a ten z Kasią Zielińską był wyjątkowo udany, muszę przyznać.
Liczyliśmy się z takimi konsekwencjami, że program nie wszystkim się spodoba, a ja też nigdy nie miałam wątpliwości, że często nasze gwiazdy nie mają poczucia humoru, więc to się może tak skończyć - wyznała ze smutkiem.
Dziennikarz portalu o komentarz poprosił również Zielińską. Ta nie byla szczególnie rozmowna:
Nie komentuję tego. Niech Aga ma swoje zdanie. Absolutnie ma do tego prawo, ale nie będę już tego komentować. Było minęło.
Bawi Was poczucie humoru Agi?