Prowadzony przez Piotra Kraśkę reality show Wracajcie, skąd przyszliście wprawdzie dopiero zadebiutuje w jesiennej ramówce, ale już spotykał się z falą krytyki. Publicyści, chociaż nie widzieli ani jednego odcinka, zaczęli masowo deklarować w Internecie, że "zbiera im się na wymioty", opisując przeżywane doznania przy pomocy licznych wulgaryzmów. Przypomnijmy: "Jest to takie k*rewstwo, że się w głowie nie mieści. G*wno prawda”.
W rozmowie z Super Expressem Kraśko przekonuje, że warto jednak z oceną poczekać na emisję.
Wątpię, żeby ktoś kto obejrzał chociaż jeden odcinek edycji niemieckiej, holenderskiej czy australijskiej uznał, że to kontrowersyjny pomysł. Powiem więcej – trudno znaleźć lepszy sposób na mówienie o problemach uchodźców - zapewnia dziennikarz. Nie jest możliwe, byśmy żyli jak uchodźcy, jeżeli nie mieszkamy w zbombardowanym mieście, nie tracimy najbliższych i przyjaciół i nie uciekamy ratując życie do innego kraju. My możemy próbować zrozumieć ich doświadczenie. Odbywamy podróż dokładnie trasą jaką przebyli uchodźcy i momentami w dokładnie taki sam sposób, ale to oczywiście w żaden sposób nie równa się doświadczeniu osób, które naprawdę te tragedię przeżyły. Nie jestem w stanie zrozumieć, jak można uważać za kontrowersyjne przekonanie, że jeśli chce się lepiej zrozumieć dramat uchodźców to warto ich spotkać na całej trasie, którą musza pokonać w drodze do Europy i w końcu dotrzeć tam skąd uciekają.
Kraśko stara się także odpierać zarzut, jakoby chciał z sześciorgiem uczestników przeżyć ekstremalną przygodę na koszt TVN-u i poudawać przez kilka godzin uchodźcę, wiedząc, że niedaleko czeka wynajęty przez producentów hotel i zastawiony stół.
Nikt nigdy nie odgrywał roli uchodźców, bo po pierwsze nie było takiej intencji, a po drugie to niemożliwe - zapewnia dziennikarz. Kiedy spaliśmy w obozie dla uchodźców, spaliśmy w takim samym namiocie, w tym samym niemal 50-stopniowym upale, nie mieliśmy wody do picia, nie mieliśmy gdzie się umyć, nie bardzo mieliśmy co jeść. Politycy, z którymi rozmawiałem o uchodźcach, dziesiątki razy powołują się na swoje doświadczenia z pobytu w obozach dla uchodźców, tyle, że ich pobyt tam był bez porównania krótszy i bez porównania bardziej wyreżyserowany. Nikt się w nikogo nie "wcielał" i to już absurdalny zarzut.