W czerwcu zeszłego roku wyszło na jaw, że Olga Bołądź i Sebastian Fabijański są parą. Podobno podczas rozmowy o pracy z Patrykiem Vegą i żmudnym rzeźbieniu ciała na siłowni odkryli, że mają ze sobą wiele wspólnego. No i jakoś tak od słowa do słowa Seba wprowadził się do Olgi. Z czasem doszli do wniosku, że jej mieszkanie jest dla nich za małe i postanowili kupić na spółkę dwupoziomowy apartament na warszawskim Wilanowie.
Budowa ma się skończyć jeszcze w tym roku, niestety, nie wiadomo, czy Olga i Sebastian dotrwają do tego czasu jako para.
Jak donosi Fakt, nad ich związkiem zawisły ciemne chmury. Nieporozumienia narastały ponoć od wiosny.
Ciągle się mijali - ujawnia informator tabloidu. Gdy Olga miała trochę czasu i liczyła, że spędzi go z Sebastianem, to on albo *pracował albo zaszywał się w swoim mieszkaniu, chcąc być sam. *
Jeśli to prawda, to potwierdziły się obawy znajomych aktorki, którzy od dawna przestrzegali ją przed ciemną stroną Sebastiana. Podpowiadali jej, że Patryk Vega nie bez powodu wybrał go do roli psychopatycznego Cukra w filmie Pitbull. Niebezpieczne kobiety. Na dodatek Sebastian, tak jak jego filmowy bohater, zupełnie oszalał na punkcie dbania o ciało i zdrowego odżywiania. Doszło do tego, że na oficjalne bankiety zaczął przynosić własne pudełka z dietetycznym jedzeniem.
Z czasem Bołądź uznała, że niektóre cechy Fabijańskiego rzeczywiście trochę jej przeszkadzają i wysłała go do psychoterapeuty. Pomogło o tyle, że Sebastianowi udało się zwalczyć przynajmniej obsesyjny lęk przed związkami. Do tego stopnia, że pod koniec października zeszłego roku poprosił Olgę o rękę. Szkoda, że w międzyczasie tak się między nimi popsuło...
Bołądź jednak nie daje za wygraną, czemu trudno się dziwić w sytuacji, gdy wpłacili już ponad połowę należności za wspólny apartament.
Kazała mu się zastanowić, co dalej z ich związkiem - ujawnia źródło tabloidu. Zaprosiła Sebastiana, by spędził czas z nią i jej synem podczas wakacji w Chałupach, które miała już od dawna zaplanowane. Przystał na to i teraz próbują naprawić stracony czas.