Rok temu, z inicjatywy najsłynniejszej polskiej top modelki Anji Rubik, wystartowała w internecie akcja #SexEdPL, w ramach której znane osoby kręcą filmiki, w których przekonują o konieczności rozmowy o seksie, zwłaszcza z własnymi, dorastającymi dziećmi, stawianiu wyraźnych granic, stosowania antykoncepcji a także pożytków płynących z masturbacji.
Modelka od dawna nie ukrywa, że, jej zdaniem, świadomość seksualna Polaków powinna być wyższa. Tymczasem aktualna podstawa programowa Ministerstwa Edukacji Narodowej potępia antykoncepcję, utożsamiając ją z aborcją i sterylizacją, w masturbacji widzi zagrożenie pornofilią i uzależnieniem od seksu i, wbrew wiedzy medycznej, forsuje wiarę w to, że ciąża zaczyna się w chwili poczęcia, a nie implementacji zarodka w macicy, zaś Ministerstwo Zdrowa za wzór do naśladowania stawia Polakom króliki.
Zdaniem Anji, politycy Prawa i Sprawiedliwości tak się zapędzili w realizacji postulatów księży w edukacji młodzieży, że zapomnieli, że tu chodzi także o zdrowie.
Stuosiemdziesięciostronnicowy podręcznik, w którym słowo "seks" pojawia się kilka razy i to w negatywnym kontekście, a jedyną metodą antykoncepcji jest w nim kalendarzyk - krytykuje Rubik. Nie ma w tym podręczniku mowy o żadnych infekcjach przenoszonych drogą płciową. Tymczasem my, Polacy, jesteśmy liderem jeśli chodzi o niektóre z nich. Na przykład jeśli chodzi o HIV w tej najmłodszej grupie uprawiających seks, czyli dzieciaków. Powracają też choroby takie jak kiła czy rzeżączka, o których myślałam, że dawno już wyginęły. Dużo osób w Polsce myśli, że edukacja seksualna to pozycje, kamasutra. Nie! To kwestia zdrowia, tożsamości, bycia z innym człowiekiem. Na tolerancję, na otwartość, na podejście mężczyzn do kobiet, kobiet do mężczyzn, kobiet do kobiet i mężczyzn do mężczyzn.
Kłopot w tym, że minister edukacji oraz księża z reguły wypierają fakt, że "dzieciaki", o których wspomina Rubik, w ogóle uprawiają seks, bo przecież powinny zacząć dopiero po ślubie. Zaś choroby weneryczne, jak wiadomo, są karą Boską za rozwiązłość.
Ku zaskoczeniu wielu, Rubik nie poprzestała na zrobieniu zamieszania, tylko rzeczywiście postanowiła doprowadzić sprawę do końca. Jak się okazuje, przez ten cały czas zaangażowani przez nią edukatorzy seksualni pracowali nad podręcznikiem wychowania seksualnego, który z początkiem roku szkolnego trafi do księgarń.
Książka wychodzi we wrześniu. Mówię o niej: podręcznik, mimo że wiadomo, że do szkół nie trafi choć będziemy ją do nich wysyłać - zapowiada Anja. Liczę, że rodzice kupią ją swoim dzieciom. Przeprowadziłam wywiady z trzynastoma edukatorami seksualnymi, zadając im pytania takie, jakie by zadała młodzież. Pytałam też o to, czego sama byłam ciekawa. Są rozdziały o pierwszym razie, jak nie zajść w ciążę, jak się zabezpieczyć. Dowiedziałam się na przykład o chusteczce lateksowej, to jedna z metod zabezpieczających. Nigdy też nie słyszałam wcześniej o prezerwatywach dla kobiet. Książka jest robiona non profit, wydawnictwo na niej nie zarabia. Szukanie sponsorów było trudne, bo ludzie boją się tego tematu. W Polsce to temat, niestety, polityczny. Wiem, że do różnych firm przychodzą listy, których autorzy piszą, że nie kupią już tego produktu, bo reklamuje go Rubik, a ona namawia do zabijania dzieci.