Marina Łuczenko od kiedy dołączyła do niezaszczytnego grona WAGs, w swoich oczach stała się lepszą osobą od innych, czemu niejednokrotnie dawała wyraz, kłócąc się z obserwatorami w mediach społecznościowych czy nakazując zaprzestania umieszczania niepochlebnych komentarzy w sieci na temat jej muzyki i życia prywatnego.
Zainteresowanie śpiewającą WAG spada w zaskakującym tempie. Nie udało się go podtrzymać ani narodzinami dziecka, ani nadaniem mu niepopularnego w Polsce imienia, ani nawet chwaleniem się luksusowym baby shower.
Ostatecznie Marina sięgnęła po najcięższy arsenał i w walce o popularność postanowiła pokazać się w bikini niecałe dwa miesiące po porodzie.
Kochane jestem dumna ze swojego ciała, przede wszystkim dlatego, że rozwijało się w nim życie mojego synka. Niestety nie zdradzę Wam recepty na smukłą sylwetkę, ponieważ po urodzeniu nie stosowałam diet odchudzających ani ćwiczeń – napisała kokieteryjnie pod wideo na Instagramie. W ciąży nie ćwiczyłam i rozpieszczałam siebie słodkościami tak jak i teraz... (włoskie lody) Oczywiście staram się jeść zdrowo, natomiast myślę, że w moim przypadku za figurę, na którą nie narzekam muszę podziękować rodzicom, czyli dobrym genom. Choć powoli zaczynam myśleć o tym, by zacząć ćwiczyć to narazie nie traktuję tego jako priorytet. Oczywiście zostało mi kilka kg po ciąży, ale narazie nie mam nawet czasu o tym myśleć... wstydu nie ma. Tak więc ja dopiero otworzyłam swój sezon na bikini – pochwaliła się, zapominając jednocześnie o ortografii. Cóż, nie można mieć wszystkiego...
Niestety, fanki nie odebrały pozytywnie chwalenia się pociążową figurą Mariny. Pod krótkim wideo pojawiło się mnóstwo komentarzy, które krytykują ten ruch:
"Marina, nie jest trenerką, więc wstawianie zdjęć swojego ciała jest totalnie nieuzasadnione. No ale, jak się nie można pochwalić niczym innym...", "I co teraz mają powiedzieć inne matki? Patrzą na takie zdjęcia i wpadają w depresję, że same nie mogą tak wyglądać", "To jest niestosowne...", "Nie ty pierwsza i nie ostatnia masz taka figurę po ciąży. Lubię Cię, ale narcyzm sięga zenitu" - pisały zniesmaczone fanki.
A Wy rozumiecie co Marina miała na myśli udostępniając takie nagranie?