Selenę Gomez od wielu lat łączy z Justinem Bieberem trudna relacja. Para rozstawała się wielokrotnie, ale zawsze jakimś sposobem znajdywała do siebie drogę z powrotem. Zazwyczaj kończyło się to załamaniem nerwowym którejś ze stron, tudzież osób trzecich, jak na przykład wokalisty Weeknda, który płakał przez Selenę na Coachelli.
Kolejne próby reaktywowania miłości kończyły się jednak już po kilku miesiącach i wszystko wskazuje na to, że na powrót "Jeleny" raczej nie ma już co liczyć. Justin stwierdził bowiem nagle, że to jednak Hailey Baldwin, z którą romansował luźno w przeszłości, jest "kobietą jego życia", a Selna nigdy nie była "materiałem na żonę".
Jakby tych wyznań i zaręczyn po kilku tygodniach randkowania było mało, Justin kupił dla Hailey posiadłość w jego rodzinnej Kanadzie z prywatnym dostępem do jeziora, stadniną, a nawet torem wyścigów konnych: Justin Bieber zafundował sobie i narzeczonej rezydencję z... torem wyścigów konnych! (ZDJĘCIA)
Dla Seleny było to już zbyt wiele.
Jest zdruzgotana. Jeszcze niedawno myślała, że to ona i Justin osiądą gdzieś na wsi z dala od zgiełku Hollywood. To było jej marzenie. Pragnęła, by razem z Justinem założyć rodzinę gdzieś w dużym domu przy jeziorze, a teraz on robi to z kimś innym - to ją zabolało. To dla niej kolejny jasny sygnał, że Justin na poważnie myśli o swojej przyszłości z Hailey.
Myślicie, że to definitywny koniec "Jeleny"?