Powrót Deynn i Majewskiego do Polski był kwestią czasu, a ich amerykańska przygoda naznaczona "duchową przemianą" zakończyła się wraz z końcem ważności wizy. Faktycznie parze upadłych celebrytów udało się udowodnić, że chęć bycia rozpoznawalnym jest silniejsza niż przyzwoitość i Majewscy nadal próbują bawić się w bycie "influencerami". Najwidoczniej na ich "nowy wizerunek" dała się nabrać jedna z firm kosmetycznych, która prawdopodobnie w akcie desperacji - bo trudno znaleźć nam inne uzasadnienie - poprosiła Deynn o wypromowanie marki poprzez bycie jej ambasadorką. Na swoim facebookowym profilu firma zachęca do wyjazdu do SPA z Deynn. Odzew, jaki otrzymali pomysłodawcy konkursu przerósł chyba ich oczekiwania.
A tak lubiłam tą markę. Dzisiaj kupiłam wasz produkt , ale po reklamie po raz ostatni - piszą zirytowane internautki.
Kosmetyki wciąż są dobre - odpowiada firma, próbując nieudolnie bronić się przed atakami.
Antyreklama... Masakra. Nikt inny nie chciał z Wami współpracować? Jest tyle fajniejszych i mniej żenujących celebrytów... - czytamy pod postem.
Jedna z internautek zapytała wprost:
Jaką filozofię marki chcecie nam przekazać nawiazując współpracę z takimi celebrytami?
Radość życia i ciężką pracę nad SOBĄ - odpisał administrator strony, czym jeszcze bardziej wzburzył koomentujących:
Dobre kosmetyki lepiej obronią się same, niż promowane przez osobę, która nie jest nawet w stanie wysłowić się poprawnie w języku polskim. Żenada...
To ostatnia współpraca Deynn z polską marką, czy ktoś jeszcze skusi się na "influencerkę - ambasadorkę"?