Stanisław Janicki, scenarzysta, historyk kina, twórca i wieloletni prowadzący telewizyjnego cyklu W starym kinie 11 listopada będzie obchodził 85. urodziny. Jubileusz postanowił świętować już nie jako wdowiec, lecz człowiek powtórnie żonaty.
25 sierpnia poślubił swoją dawną znajomą z Uniwersytetu Śląskiego, Elżbietę. Poznali się w pracy 30 lat wcześniej. Janicki był wtedy wykładowcą, zaś jego obecna żona zajmowała się rekrutacją studentów w dziekanacie.
Wtedy jednak o poważnym związku nie mogło być mowy, bo oboje byli w związkach małżeńskich.
Oboje mieliśmy rodziny - wspominał Janicki w rozmowie z Dobrym Tygodniem. Moja żona Ewa była ciężko chora. Opiekowałem się nią. Robiłem wszystko, by przetrwała. Większość czasu spędzałem w szpitalach.
Potem przelotnie spotkał się z Elżbietą 15 lat temu, na przyjęciu z okazji 70. urodzin. Wymienili się numerami telefonów, co z czasem okazało się kluczową decyzją.
W 2011 roku Janicki został wdowcem. Podczas porządkowania papierów po śmierci żony, natknął się na zaklejoną kopertę.
Była w niej fotografia Eli - ujawnia w rozmowie z Faktem. To był znak. Umówiłem się z nią na koncert.
Zadzwonił do niej i zaprosił na randkę do Filharmonii Śląskiej. Od tamtej pory są razem, ale Janickiemu przeszkadzało to, że w języku polskim nie ma określenia osób pozostających w nieformalnych związkach, które by mu przypadło do gustu.
Jestem starej daty - tłumaczy w tabloidzie. Miałem dość nazywania Eli ‚"moją panią". Wolę o niej mówić "żona", stąd decyzja o ślubie.
W dniu ślubu pan młody miał 84 lata, a panna młoda 61 i dwoje dorosłych dzieci z poprzedniego związku. Na szczęście z entuzjazmem przyjęły do rodziny nowego ojczyna.
Moje relacje z nimi są świetne - zapewnia Janicki.