Maryla Rodowicz od ponad pół wieku króluje na polskiej scenie rozrywkowej. W zeszłym roku miała świętować jubileusz 50-lecia pracy artystycznej na czerwcowym festiwalu w Opolu, ale zrobił się kłopot. Prezes TVP Jacek Kurski, który ponoć początkowo zgodził się, by zaprosiła na scenę kogo tylko chce, zmienił zdanie. Kiedy dowiedział się, że na koncercie Maryli mają wystąpić gościnnie Katarzyna Nosowska i Kayah, dał Rodowicz do zrozumienia, żeby zmieniła towarzystwo.
Ostatecznie festiwal nie odbył się w zwykłym terminie, a Maryla wprawdzie uczciła swój jubileusz we wrześniu, przebierając się sześć razy, ale to już nie było to…
Trudno jednak zaprzeczyć, że pół wieku to szmat czasu, a na pewno wystarczająco długo, by uwierzyć, że Maryla jest na scenie od zawsze.
Przez ten czas dorobiła się grona oddanych fanów, którzy traktują ją z niemal matczyną czułością.
W rozmowie z Faktem piosenkarka ujawnia, że troszczą się nawet o to, żeby nie głodowała zimą, zaopatrując ją we własnoręcznie przygotowane zapasy.
Robienie przetworów nie jest moją pasją, na szczęście dostaję je regularnie tuż po koncertach od moich fanów - ujawnia Rodowicz. Mam kompoty, grzybki, przeciery pomidorowe, ogórki. Te przetwory są fantastyczne i bardzo smaczne. Fani raczą mnie też miodami i konfiturami. Mam już tego niezłą kolekcję.