W grudniu zeszłego roku głośno było o wypadku, którego sprawcą był Dorian T., promujący się pod pseudonimem Tom Swoon. Mężczyzna przemieszczał się samochodem z Goleniowa do Szczecina. W pewnym momencie wjechał w tył innego auta, którym poruszało się małżeństwo jadące do pracy. Pasażer zginął na miejscu, osierocił trójkę dzieci.
Był przymrozek, jechaliśmy wolno i ostrożnie. (...) W pewnej chwili oślepiły mnie światła z tyłu, obróciło nas wiele razy. Spojrzałam na męża, a on leżał w tym samochodzie. Oczy miał otwarte. Sama zadzwoniłam na 112. Zaczęłam krzyczeć (...) podeszłam do radiowozu, w którym siedział sprawca i powiedziałam do niego: "Coś ty narobił". Zostałam z trójką dzieci, one bez przerwy płaczą - opisywała żona ofiary.
Ustalono, że DJ jechał się z ogromną prędkością, a badania alkomatem wykazały, że miał wówczas dwa promile alkoholu.
W środę sąd w Goleniowie wydał wyrok w tej sprawie. T. został skazany na cztery lata i osiem miesięcy pozbawienia wolności. Do tego musi zapłacić rodzinie ofiary 280 tysięcy złotych oraz do końca życia nie będzie mógł prowadzić samochodu.
Skazany twierdzi, że niewiele pamięta z dnia, w którym doszło do wypadku. Za swój czyn próbował przeprosić rodzinę ofiary listownie, a także na sali sądowej. Ogłosił też zakończenie kariery.
Niewiele pamiętam z tego dnia. Nigdy sobie nie wybaczę. Świadomość, że zabiłem człowieka to najgorsza kara - mówił na rozprawie.
Obrońca Doriana T. próbował udowodnić, że przed spowodowaniem wypadku jego klient był wzorowym obywatelem.
To człowiek, który kocha literaturę od dziecka. To chłopak, który prowadzi warsztaty muzyczne, aukcje charytatywne. Muzyk niezwykły. Wzór do naśladowania dla młodzieży. 4 grudnia wrócił z trasy po Indiach. Był zmęczony - tłumaczył adwokat.
Sąd wziął te okoliczności pod uwagę, dlatego kara nie jest wyższa.
Nie ulega wątpliwości, że przed przestępstwem oskarżony prowadził stabilny styl. Ponadto oskarżony w ocenie sądu szczerze żałuje czynu, którego się dopuścił. Dla niego to także wielka tragedia, choć nie tak wielka jak dla pokrzywdzonych - stwierdził sędzia w uzasadnieniu.
Wyrok nie jest prawomocny.