[
Informacja o śmierci Maca Millera ]( https://www.pudelek.pl/artykul/135262/mac_miller_nie_zyje/ ), 26-letniego amerykańskiego rapera, była szokiem dla jego fanów na całym świecie. Muzyk, który od lat zmagał się z uzależnieniem od narkotyków, w ostatnim czasie zdawał się być w dobrej formie i robił dalekosiężne plany. W dniu śmierci miał zaplanowane nagranie nowego teledysku, promującego wydany zaledwie przed miesiącem album.
Śmierć Millera to cios również dla wielu polskich fanów jego twórczości. Boleśnie przeżywa ją choćby Quebonafide, dla którego Amerykanin był "idolem i wzorem".
Niestety, przy okazji tragicznej śmierci muzyka na jaw po raz kolejny wyszła również mroczna strona pasji, jaką żywią do swoich idoli ich wielbiciele. Boleśnie przekonała się o tym była partnerka Maca Millera, Ariana Grande. Gwiazda rozstała się z raperem w maju tego roku, po niesmal dwóch latach związku. Tłumaczyła wtedy fanom, że choć wciąż go kocha i szanuje, to "nie może tkwić w tak toksycznej relacji". Grande nawiązała tym samym do problemów muzyka z uzależnieniem, które ostatecznie go przerosły.
Teraz na Arianę wylała się fala hejtu, której źródłem są "fani" 26-letniego rapera. Tuż po tym, jak media obiegła informacja o jego śmierci, profil Grande na Instagramie zalała fala szokującego hejtu.
To wszystko twoja wina!
S*uka go do tego doprowadziła, a sama wciąż chodzi po ziemi!
Masz jego krew na rękach - pisali internauci.
Tysiące wpisów zmusiły nawet Grande do tymczasowego zablokowania możliwości komentowania jej zdjęć. Wokalistka na razie nie skomentowała jednak w żaden sposób informacji o śmierci swojego byłego partnera.