Trwa ładowanie...
Przejdź na

Partnerka Gienka Loski opowiada o wypadku: "Policja myślała, że JEST PIJANY. On zakręcił się w kółko i upadł"

92
Podziel się:

Muzyk otrzymał odpowiednią pomoc po 11 godzinach od wylewu. "W szpitalu nie mieli nawet tomografu".

Partnerka Gienka Loski opowiada o wypadku: "Policja myślała, że JEST PIJANY. On zakręcił się w kółko i upadł"

W czwartek media społecznościowe obiegła smutna informacja o Gienku Losce, zwycięzcy pierwszej edycji X Factora. Gienek, który swojego czasu został uznany za muzyczne objawienie, cztery miesiące temu miał rozległy wylew krwi do mózgu, po którym zapadł w śpiączkę. Wiadomość przekazała Polska Fundacja Muzyczna, decydując się na nagłośnienie sprawy, by zebrać niezbędne środki pieniężne. Stan Loski jest bowiem poważny: mężczyzna przebywa w szpitalu na Białorusi, dokąd pojechał, by odwiedzić mamę.

Portal Gwiazdy WP dotarł do partnerki Loski, Agnieszki Stawickiej, która opowiedziała, jak doszło do wypadku. Szczegóły mrożą krew w żyłach: muzyk otrzymał odpowiednią pomoc dopiero po... jedenastu godzinach od wypadku, bo placówki nie dysponowały właściwym sprzętem.

Rozmawiałam z nim na chwilę przed tym, co się stało. Wieczorem wyszedł na papierosa i z tego, co opowiadali mi później świadkowie, nagle zakręcił się w kółko i upadł. Niestety, Białooziersk to bardzo małe miasteczko, właściwie nie ma mowy o specjalistycznej pomocy - opowiada Stawicka. W szpitalu, do którego go zabrali, nie ma chyba nawet rentgena. Potem przewieźli go do szpitala odległego o 20-kilka kilometrów, gdzie nie mieli nawet tomografu. Tam stwierdzili, że na pewno jest w śpiączce insulinowej, więc pompowali mu przez sześć godzin glukozę, co oczywiście mu nie pomogło. Ostatecznie zawieźli go do Baranowicz, odległych o 200 km, tam natychmiast zrobiono mu operację, która trwała 5,5 godziny. Łącznie to dało 11 godzin, a wylew był bardzo rozległy. Sytuacja była też taka, że zainteresowała się nim policja, która podejrzewała, że może był pijany i dlatego upadł. Próbowała nawet nieudolnie go cucić. Nie był pod wpływem alkoholu, widziałam wszystkie jego wyniki krwi.

Niestety, transport do Baranowicz nie oznaczał, że z Gienkiem Loską będzie lepiej. Jak twierdzi Stawicka, personel szpitala nie wpuszczał do niego ani jej ani jego matki, a w lipcu cała załoga... poszła na urlop. Muzyka trzeba było więc zabrać do domu, ale tam nie ma odpowiednich warunków, by mężczyzna doszedł do siebie. Pojawiły się odleżyny, brakowało osób gotowych do ćwiczenia z Loską. Stawicka wróciła więc do Polski szukać pomocy. Jak zaznacza, nie chciała od razu nagłaśniać sprawy, prosząc o wsparcie najbliższych znajomych.

Pierwszą zbiórkę zrobiliśmy tajną. Zwyczajnie nie chcieliśmy rozgłosu, myśleliśmy, że szybko się obudzi i wróci do siebie. Bardzo pomogli nam przyjaciele i muzycy, za co jestem im ogromnie wdzięczna. Pieniądze, jakie zgromadziliśmy, starczyły na około dwa pierwsze miesiące. Później fundusze przekazała też Polska Fundacja Muzyczna, żebym jadąc znów na Białoruś mogła zrobić nowe zakupy i zabezpieczyć go na dłużej, bo na miejscu zbyt wiele nie można kupić - mówi.

Przesyłka też nie wchodzi w grę, bo opłaty transportowe są koszmarnie wysokie. Stawicka szuka więc bezpośredniego transportu, którym można by dostarczyć specjalistyczne łóżko. Matka Gienka Loski ma niską emeryturę i nie daje rady zadbać o leżącego syna. Partnerka muzyka nawiązała kontakt z Kliniką Budzik i stara się pomóc mu na odległość. Podobno jest już coraz lepiej.

Od czasu, gdy go pierwszy raz zobaczyłam, bardzo się poprawił. Za każdym razem widzę spore zmiany. Początkowo w ogóle się nie ruszał, miał straszne odleżyny, więc pierwszym etapem było wygojenie tych ran. Później zaczął otwierać jedno oko, teraz już otwiera dwoje. Bardzo reaguje na dotyk - relacjonuje kobieta. Gdy np. wykonuje się zabiegi pielęgnacyjne, to gdy nie ma ochoty, żeby go gdzieś dotykać, to bierze rękę i odpycha. Jestem też pewna, że wszystko słyszy, rozumie, co się do niego mówi. Kiedyś powiedziałam mu "Giena, zapomniałam ci powiedzieć, że Kora umarła". Zaczął tak intensywnie oddychać, otworzył oczy, zaczął podciągać ręce i nogi, było widać, że strasznie to przeżył, bo przecież się znali.

Wpłat można dokonywać na specjalne subkonto o numerze 24 1140 1977 0000 2634 0600 1019. Zbiórkę prowadzi Polska Fundacja Muzyczna.

Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
KOMENTARZE
(92)
Gość
6 lat temu
Wracaj do zdrowia! Czekamy
gość
6 lat temu
Bardzo smutne.Gienek,trzymam kciuki za twoje zdrowie.
gość
6 lat temu
Policja i Śłużba zdrowia , niech ich jasny szlag trafi.
Trzymam kciuk...
6 lat temu
Wracaj chłopie do zdrowia ❤️
Gość
6 lat temu
Zdrowia Panie Gienku, jak dla każdego
Najnowsze komentarze (92)
Gość
6 lat temu
Przykro mi bardzo.....oby wyzdrowiał.
Gość
6 lat temu
Brawo Pudelek za ten artykuł! Przydasz się do czegoś dobrego
gość
6 lat temu
Bardzo wspóczuję. Ja również długo byłam w śpiączce. Po wybudzeniu na nowo uczyłam się prawidłowo oddychać, bo przez kilka tygodni podłączona byłam do respiratora. Na nowo również uczyłam się chodzić, mówić, jeść. Ale to, że ja żyję i tak dobrze funkcjonuję, jest dzięki modlitwom do Pana Jezusa.
Gość
6 lat temu
Pamiętam jak grał 13 lat temu w Krakowie. Ginek trzymaj się.
gość
6 lat temu
Owsiak nie dał na tomograf?????
Gość
6 lat temu
Życzę dużo zdrowia i powrotu...
Gość
6 lat temu
Biedny Gienek.A co mają powiedzieć tysiące ludzi którzy tak żyją i o rezonansie nawet nie słyszeli. To jest dramat ludzki a pech tego pana, który tam pojechał.
Gość
6 lat temu
Ludzie przestancie palic te papierosy!oby z nim bylo coraz lepiej.wracaj do zdrowia Gienek
gość
6 lat temu
Wieś białoruska na pewno jest uboga, ale Mińsk czy Brześć są pięknymi i nowoczesnymi miastami. Zaraz ludzie sobie wyobrażą, że na Białorusi nie ma w ogóle prądu czy Internetu (działał mi szybciej niż w Polsce).
gość
6 lat temu
Co idiotyzm mówić człowiekowi w takim stanie, że Kora umarła. Toż mógł z nerwów kolejny wylew dostać :/
Gość
6 lat temu
Gieniu jesteśmy z tobą! !!!!
Gość
6 lat temu
Zdrowia zyczymy
Gość
6 lat temu
Taki biedny facet bez kasy jeszcze dostał wylewu na domiar złego.. Stracił zdrowie i żyć trzeba dalej. Tacy majdany mają kasę za nic A kim są ? Pustaki A taki artysta nikim gdzie tu sprawiedliwość
Gość
6 lat temu
Mój mąż miał wylew w zeszłym roku, 32 lata, zdrowy chłop i nagle tragedia, zoperowano go Po 9 godzinach od pęknięcia tetniaka, ma się dobrze, chodzi, mówi, nie ma niedowladow, Gienek Trzymaj się! Jesteśmy z Tobą!!!
...
Następna strona