Nie od dziś wiadomo, że bycie popularną i osiągającą sukcesy celebrytką ma wiele zalet i wad. Z jednej strony możesz liczyć na uwagę mediów i uwielbienie fanek, a twoje konto powiększa się cyklicznie o kolejne zera, z drugiej zaś każdy twój krok jest szeroko komentowany w sieci, przez co jest się stale narażonym na krytykę zarówno ze strony internautów, jak i rywalizujących z tobą pretendentek o tytuł "największej gwiazdy w branży". Z tym zjawiskiem boryka się właśnie Ania Lewandowska, która niedawno wydała kalendarz motywacyjny na rok 2019. Ten ostatni został mocno skrytykowany między innymi za ciężką pracę grafika.
Osobą, której "dzieło" Lewandowskiej także nie przypadło do gustu, jest jej odwieczna konkurentka, Ewa Chodakowska. 35-letnia trenerka fitness postanowiła wbić szpilę "koleżance", wydając własne kalendarze na przyszły rok, decydując się jednak na okładki bez swojej podobizny. Swoją decyzję argumentowała stwierdzeniem, że "chodzenie ze swoją podobizną pod pachą i wyciąganie na spotkaniu kalendarza ze swoim zdjęciem na okładce to obciach".
Jak Ci się podoba mój nowy kalendarz bez wielkiej głowy na okładce? - napisała Ewa. Tym razem będzie troszkę inaczej. Zupełnie serio, dostałam przesytu swojego wizerunku - Choda wyskakuje z lodówki! Tak, biję się w pierś, dlatego zdecydowałam, że okładki kalendarza, będą w dwóch kolorach: czarnym i białym, ale już bez mojego wizerunku - dodała.
Sama chciałabym korzystać z tego kalendarza, bo środek jest mega funkcjonalny, no ale żeby chodzić ze swoją podobizną pod pachą, żeby wyciągać na spotkaniu kalendarz ze swoim zdjęciem na okładce, no trochę obciach. Zatem jest neutralnie - wyznała i ciężko nie uznać, że był to prztyk w kierunku Ani.
Pod postem Chodakowskiej pojawiła się lawina komentarzy, w których internauci przyznali swojej idolce rację.
"Przepiękne oba! Brawo za pomysł", "Właśnie dlatego nie kupiłam nigdy tego kalendarza, bo była na nim twoja twarz. Nie że mam coś do twojej twarzy, ale kalendarz z czyimś zdjęciem to dla mnie wiocha. Gdybym miała 15 lat i były by to lata 90, to pewnie jako podjarana nastolatka kupiła bym coś takiego. Jednak teraz, wstyd by mi było w pracy albo wśród ludzi, wyciągnąć taki kalendarz", "Nie lubię twarzy zerkających na mnie z każdej strony, wiec ten kalendarz mi się bardzo podoba" - pisali.