Związek Martyny Wojciechowskiej i Przemysława Kossakowskiego jest jedną z największych niespodzianek tego roku. Media przywykły już do Martyny jako singielki i nic nie zapowiadało, że jej status miałby się zmienić. Nieoczekiwanie, podczas długiego majowego weekendu, paparazzi przyłapali podróżników na randce. Nie było wątpliwości co do łączącej ich relacji, bo "wymieniali czułe uściski, przytulali się i szeptali sobie do ucha".
Ponoć połączyła ich miłość do podróży, "chęć przekraczania własnych ograniczeń" oraz to, że potrafią sobie zaimponować. Rzeczywiście, trudno byłoby znaleźć w polskim show biznesie mężczyznę, który dorównałby Martynie i odwrotnie. Od tamtej pory Wojciechowska i Kossakowski są niemal nierozłączni, choć starają się trzymać swój związek z dala od mediów.
Nie ma potrzeby zaczepiać nieznajomych i nachalnie im się zwierzać, bo to działanie redukujące intymność i wytrącające wyjątkowość - napisał swego czasu Kossakowski.
Paparazzi widują ich jednak co jakiś czas w różnych miejscach, gdzie dyskretnie okazują sobie uczucia.
Choć para bardzo dba o prywatność, ostatnio zrobiła wyjątek i pojawiła się na dorocznym balu charytatywnym Fundacji TVN. Przy okazji udzielili krótkiego wywiadu Agnieszce Jastrzębskiej.
To jest nasz debiut na salonach, również z tego powodu jest to dla nas wyjątkowe. Ja jestem pierwszy raz w takiej sytuacji - przyznał Przemek. Myślę, że jeżeli już mamy coś zrobić ze swoimi twarzami, to dobrze jest się dać wykorzystać w dobrej sprawie. To jest główny motyw, dlaczego tu jesteśmy. Tutaj sytuacja jest wyjątkowa i w tej wyjątkowości się odnajdujemy chyba dobrze.
Tak, tu wyjątkowo się pokazujemy, aczkolwiek nie możemy obiecać, że będziemy robić to regularnie, bo raczej stronimy - zastrzegła od razu Martyna. A tak, to wolimy jakieś tam naturalne sytuacje, z dala od czerwonych dywanów.
"Naczelna plotkara TVN-u" zauważyła, że wiele osób kibicuje ich związkowi.
Zawsze lepiej, kiedy ludzie kibicują niż nie, ale jakoś specjalnie nie przykładam do tego wagi, ale to miłe - skomentował Przemek.
Choć wiele osób wyobraża sobie, że związek dwójki podróżników kochających adrenalinę jest bardzo intensywny, oni zaprzeczają.
Duża doza szaleństwa zestawiona z dużą dozą szaleństwa i nagle się okazuje, że jest dużo spokoju. Jak się spotykamy, to jest bardzo spokojnie - zapewniają.
Wojciechowska skomentowała też niedawną decyzję o wspólnym zamieszkaniu.
Jeden plus jeden nie powinno się równać dwa, tylko trzy albo pięć, ale nie chodzi o dzieci tylko o to, żeby dawać sobie więcej. Zawsze szukałam takiego partnera. Dodajemy sobie skrzydeł - powiedziała.
Wy też kibicujecie ich miłości?