Półtora roku temu dobiegł końca związek Edyty Herbuś I Mariusza Trelińskiego. Podobno dyrektor Opery Narodowej był rozczarowany jej pytaniami o ślub i wspólne dziecko. Myślał, że już dawno zrozumiała, jak ważny jest dla niego otwarty związek "z ciągłą walką i zabieganiem o siebie".
Tancerce do pewnego momentu wystarczało stanowisko oficjalnej muzy Mariusza, wspólne "odczuwanie świata głębiej" i role w jego spektaklach, jednak w końcu pojęła, że nie może liczyć na nic więcej.
Obecnie jest w związku z byłym mężem Karoliny Rosińskiej, a zarazem byłym partnerem Doroty Gardias, Piotrem Bukowieckim, ojcem trojga dzieci z dwóch związków. Nie brakuje opinii, że mogła lepiej trafić.
Co więcej, ostatnio na palcu Edyty pojawiła się obrączka. Na trwającym właśnie Festiwalu Filmowym w Gdyni tak wytrwale świeciła fotoreporterom po oczach nową błyskotką, że wreszcie ją zauważyli. Okazało się, że Bukowiecki ma na palcu taką samą.
Zdjęcia z festiwalu rozpętały dyskusję, czy Edyta na pewno dobrze wybrała i czy małżeństwo z rozwodnikiem o burzliwej przeszłości i skomplikowanej sytuacji rodzinnej nie świadczy aby o desperacji.
Co ciekawe, w najnowszej Vivie ukazał się właśnie wywiad Piotra Najsztuba z Edytą, w którym tancerka dość krytycznie wypowiada się na temat małżeństwa.
Brak męża jest karalny? Jestem dziś w szczęśliwym związku. Tworzę relację partnerską, bo taki jest mój wybór - zapewnia. A może przyjdzie kiedyś czas i na relację małżeńską, kto wie. Poza tym mąż i dzieci to nie kryterium, które świadczy o wartości kobiety. Mam wrażenie, że dziś kobiety starają się przełamać ten stereotyp i mówić własnym głosem, niekoniecznie "O Boże, daj mi męża". A im więcej z nas będzie się na to odważało, tym większą inspiracją będziemy dla pozostałych.
Tylko w międzyczasie Edyta się chyba wyłamała...