Od miesiąca, czyli odkąd pojawił się pierwszy zwiastun filmu Wojciecha Smarzowskiego Kler, było jasne, że stanie się on kinowym przebojem jesieni. Kiedy w Internecie pojawił się trailer, w którym trzej pijani księża intonują "religijną" pieśń: "Oto wielka tajemnica wiary: złoto i dolary”, a Janusz Gajos w roli biskupa zachwyca się kosztownym prezentem, że "złoty, ale skromny", duchowni i prawicowi politycy zaczęli się zastanawiać nad reakcją.
Podczas gdy ksiądz Isakowicz- Zaleski publiczniezbeształ ministra kultury za to, że w ogóle pozwolił, by taki film powstał, a zawsze chętne podlizująca się hierarchom posłanka Anna Sobecka zaapelowała o zablokowanie dystrybucji filmu, niektórzy duchowni ostentacyjnie obnoszą się ze swoim wyluzowaniem. Ksiądz Jacek Stryczek, pomysłodawca Szlachetnej Paczki paradował nawet w tiszercie reklamującym film Smarzowskiego. No ale co z tego, skoro wyszło na jaw, że znęcał się i poniżał swoich pracowników…
W sprawie filmu nie ma za to żadnych podziałów wśród publiczności 43. Festiwalu Filmowego w Gdyni. Po premierowym pokazie owacje trwały jedenaście minut. Wydawało się jasne, do kogo trafi nagroda publiczności Złoty Klakier, przyznawana przez Radio Gdańsk.
Prezes rozgłośni, Dariusz Wasilewski też to zrozumiał. Tak się przeraził, że podpadnie kościelnym hierarchom i płaszczącym się przed nimi politykom, że… postanowił odwołać nagrodę. W oficjalnym komunikacie ogłosił, że… wystąpił kłopot z mierzeniem długości oklasków. Chyba tylko on ma w tej kwestii jakieś wątpliwości…
W związku z zaistniałą sytuacją, uniemożliwiającą obiektywną ocenę prawidłowości przeprowadzonych pomiarów długości oklasków publiczności po poszczególnych pokazach, podjąłem decyzję o nieprzyznawaniu w tym roku Złotego Klakiera - napisał na stronie rozgłośni.
Cóż, widzowie pewne zagłosują nogami. Po pierwszym weekendzie wyświetlania okaże się, czy oklaski na festiwalu były zasłużone.
