W lipcu 2014 roku Grażyna Błęcka-Kolska przeżyła niewyobrażalną tragedię. W wypadku samochodowym zginęła jej jedyna córka. Aktorka jechała wraz z Zuzanną na otwarcie jednego z festiwali filmowych. W trakcie przejazdu przez Wrocław gwiazda Kogla-mogla straciła panowanie nad kierownicą, jej auto wpadło w poślizg i uderzyło w latarnię. Pomimo błyskawicznej akcji ratunkowej 23-latka zmarła po przewiezieniu do szpitala.
Śledczy ustalili, że aktorka nie dostosowała prędkości do trudnych warunków atmosferycznych. Ponieważ Błęcka-Kolska chciała dobrowolnie poddać się karze, sąd wymierzył jej pół roku więzienia w zawieszeniu na dwa lata.
Początkowo aktorka wycofała się z życia publicznego. Z czasem jednak powrót do pracy okazał się sposobem na radzenie sobie z traumą. Aktorka korzystała z pomocy psychologa, udzieliła też szczerego wywiadu, w którym wspominała córkę, a także założyła fundację przyznającą stypendia imienia Zuzanny Jagody Kolskiej. Wierzy, że dzięki temu pamięć o jej zmarłej córce przetrwa.
Cztery lata od tragedii Kolska pojawiła się na zakończonym w sobotę Festiwalu Filmowym w Gdyni. Gwiazda odebrała nagrodę za główną rolę kobiecą w filmie Ułaskawienie, który wyreżyserował jej były mąż, Jan Kolski. Rola była szczególnie trudna, bo Grażyna zagrała matkę, która straciła dziecko. Odbierając statuetkę aktorka nie kryła łez, a nagrodę zadedykowała zmarłej Zuzannie.
Dedykuję tę nagrodę mojej córce Zuzi. Ułaskawienie to była dla mnie terapia, mogłam swoją rozpacz i swój ból przekuć w jakąś emocję, którą ktoś zobaczy, ktoś się wzruszy, zastanowi, będzie bardziej uważny na życie. Moje dziecko było ze mną przez cały czas tego filmu i to jej zawdzięczam, jak przeszłam przez tę rolę - powiedziała ze sceny gdyńskiego Teatru Muzycznego.