Dyskusja na temat sytuacji materialnej aktorów w Polsce trwa od lat, jednak nabrała rumieńców, gdy Olga Frycz włożyła kij w mrowisko:
Okazuje się, że praca na planie M jak Miłość nie jest jednak największym złem świata, bo do obsady zdecydowała się wrócić Dominika Ostałowska. Aktorka w wywiadzie dla Show zaznacza jednak, że stawki finansowe nie są zadowalające:
Aktorzy w Polsce nie zarabiają tyle, by nie grać w pięciu produkcjach na raz. Zarobków aktorów w Polsce i na Zachodzie nawet nie da się porównać. Zazdroszczę, że tam zarobki pozwalają aktorom poświęcić się jednej roli w roku - mówi.
Jednocześnie Ostałowska wbija szpilę twórcom polskiego serialu, twierdząc, że za udział w produkcji Netflixa nie wzięłaby ani grosza:
W Black Mirror czy Stranger Things zagrałabym za darmo - dodaje. To ogromna przyjemność oglądać te produkcje, ale jest to jednoczesnie frustrujące. W Polsce trzeba jeszcze poczekać na tak wyrafinowane seriale.
Mimo wszystko Ostałowska musi mieć dość stabilną sytuację finansową, skoro twierdzi, że mogłaby grać za darmo...