Kilkanaście lat temu Maja Frykowska, jeszcze jako Agnieszka, uchodziła za skandalistkę. Jej wybryki w programach Big Brother i Bar szokowały widzów, choć dziś - w dobie popularności programów takich jak Warsaw Shore, nie byłyby niczym szczególnym. Do Mai przylgnęła jednak nie najlepsza etykietka i celebrytka musiała zrobić naprawdę wiele, aby naprawić wizerunek. Zaczęła od zmiany imienia, a z czasem przeszła też przemianę duchową. Wstąpiła do Chrześcijańskiego Kościoła Reformacyjnego i zniknęła z mediów. W międzyczasie poukładała sobie życie - skończyła studia aktorskie, wyszła za mąż i została mamą.
Choć Frykowska nie planuje powrotu do show biznesu, otwarcie mówi o tym, że chce, aby jej historia była inspiracją dla innych. W tym celu przyjęła zaproszenie do niedzielnego wydania Dzień Dobry TVN, gdzie miała opowiedzieć o swojej przemianie i niedawno wydanej książce o nawróceniu. Niestety, nie udało jej się zdradzić zbyt wiele, bo prowadzący skutecznie jej to uniemożliwiali. Kinga Rusin i Piotr Kraśko od początku zachowywali się jakby chcieli poniżyć swojego gościa. Traktowali Maję z góry i nie dali jej się wypowiedzieć, a także można było odnieść wrażenie, że ją atakują i oceniają.
Ich zachowanie nie pozostawiło wątpliwości widzom, którzy wyjątkowo licznie wyrażali swoje oburzenie w Internecie. Pod samymi tylko artykułami na ten temat na Pudelku zebrało się kilka tysięcy (!) komentarzy, z których zdecydowana większość była przychylna Mai i krytyczna wobec napastliwych prowadzących. Widząc jaki obrót przybiera sprawa, Kinga Rusin w panice opublikowała post, w którym próbowała podlizać się Frykowskiej i widzom (zobacz: Kinga Rusin opublikowała... pochwalny wpis na temat Frykowskiej! "Gratuluję jej występu"), niestety bezskutecznie. Nie mogąc sobie poradzić z krytyką... zablokowała możliwość dodawania komentarzy.
Tymczasem Maja opublikowała na swoim profilu wpis, w którym dziękuje za ogromne wyrazy wsparcia i sympatii, jakie otrzymała po programie. Można odnieść wrażenie, że przyzwyczajona do bycia "etatowym chłopcem do bicia" w polskich mediach celebrytka była naprawdę zaskoczona reakcją ludzi. Uznała to za kolejny dowód opieki boskiej nad jej nawróconą osobą.
Kochani, chcę wyrazić swoją wdzięczność za tyle ciepłych słów i ogromną przychylność, z jaką spotkałam się po programie @dziendobrytvn. Ta serdeczność, którą mnie obdarzyliście, utwierdziła mnie w przekonaniu, że warto pokonywać swoje słabości, do których zbyt często nie lubimy się przyznawać. Kiedy polegamy na sobie, paradoksalnie nie pozwalamy działać Bogu w naszym życiu, bo tylko On może sprawić, że to, co jest naszą słabością staje się naszą siłą. Przemiana, która się w nas dokonuje na oczach świata, staje się inspiracją dla innych poszukujących - pisze Frykowska.
Maja delikatnie zasugerowała też, że nie żywi urazy do Rusin i Kraśki, bo zdaje sobie sprawę, że błądzą. Dodała, że pod boską opieką nie boi się już wrogów i nieprzychylnych ludzi.
Życie z Bogiem daje nam ponadnaturalny spokój. Ten spokój pozwala nam zrozumieć miłość, a ta z kolei nie pozwala nam żywić urazy do drugiego człowieka, bo mamy świadomość tego, że wszyscy jesteśmy w fazie poszukiwań prawdy o sobie. Jeśli Bóg jest z nami, to któż przeciwko nam? Takiej bezwarunkowej miłości życzę sobie i Wam wszystkim - napisała.
Pod postem pojawiło się sporo komentarzy z komplementami, wyrazami sympatii i gratulacjami odwagi. Oczywiście po raz kolejny nie zabrakło krytycznej oceny postawy Kraśki i Rusin.
Myślicie, że skłoni ich to do jakichś refleksji?