W niedzielę 26 sierpnia w podwarszawskiej willi należącej do rodziny Millerów partnerka Leszka Millera Juniora znalazła jego martwe ciało. Katarzyna Sobkowiak wyznała w jednym z wywiadów, że dzień przed tragiczną śmiercią Leszka pokłócili się i spędzili noc w osobnych pokojach. Były premier nie szczędził wówczas gorzkich słów pod adresem niedoszłej synowej, mówiąc wprost, że "coś musiało się stać między nimi, co popchnęło jego syna do takiej decyzji". W podobnym tonie wypowiadała się także była żona Leszka Juniora, Irena.
Milczenie w sprawie partnerki zmarłego ojca postanowiła przerwać także Monika Miller, która za pośrednictwem swojego profilu na Instagramie wystosowała w jej kierunku kilka poważnych oskarżeń:
Ciekawe, jak to jest zniszczyć czyjąś rodzinę, doprowadzić do śmierci chorego człowieka, a potem opowiadać kłamstwa na prawo i lewo o wymyślonych zaręczynach? Najpierw mówiłaś, że tego dnia była straszna awantura, a teraz mówisz, że tego dnia nic się nie stało? Nie ładnie tak zmieniać zeznania - napisała.
Na kolejnych instastories Monika pochwaliła się, że robi kolejny tatuaż - tym razem dla ojca. Na jej ciele pojawi się anioł z datą urodzin i śmierci Leszka Millera Juniora.