Polityczne zaangażowanie celebrytów często budzi niesmak i zamiast działać na korzyść określonej sprawy, wywołuje niezdrowe emocje. Tak jest chociażby w przypadku ustawy antyaborcyjnej, która - choć powinna dotyczyć zdrowia i bezpieczeństwa kobiet i pod takim kątem być procedowana - stała się tematem mocno politycznym.
Polki nie poddają się jednak w walce o liberalne prawo aborcyjne, które umożliwiłoby kobiecie usunięcie ciąży m.in. w sytuacji, w której jej życie znajduje się w zagrożeniu. Czarne Marsze, agitacje znanych osób i liczne akcje w mediach nie wystarczą jednak, by przekonać odpowiedzialnych za to prawo. Na szczęście problem stał się na tyle głośny, że dawno wykroczył poza granice kraju i doczekał się uwagi osób znanych międzynarodowo.
Jedną z takich postaci jest Emma Watson, która od lat broni praw kobiet. Aktorka w liście otwartym apeluje, by wspierać organizacje walczące o prawa kobiet, bo są one "wielką nadzieją przyszłości". Nawiązuje do historii Savity Halappanavar, która zmarła po tym, jak nie przeprowadzono u niej aborcji:
Dr Savito Halappanavar, nie chciałaś być twarzą ruchu. Chciałaś procedury, która mogłaby uratować twoje życie. Od Argentyny po Polskę restrykcyjne prawa aborcyjne karzą i zagrażają dziewczętom, kobietom i ciężarnym. Jednak nowe prawo aborcyjne Irlandii Północnej to światło w tunelu. Ku twojej pamięci i ku naszemu wyzwoleniu kontynuujemy walkę o sprawiedliwość reprodukcyjną - pisze Emma.
Jej słowa dadzą do myślenia niektórym?