Dominika Gwit sprawia wrażenie sympatycznej i ciepłej osoby, z tym większą przykrością obserwujemy zamieszanie, jakie w ostatnich miesiącach zrobiło się wokół jej osoby. Nie da się nie zauważyć, że zmagającej się z otyłością aktorce, z każdym pokazaniem się na ściance przybywa kilogramów. Sama Dominika konsekwentnie próbuje tłumaczyć, że owszem, wie, że jest chora, ale akcetpuje i kocha siebie taką, jaką jest.
Internauci lubią, całkiem słusznie, wypominać jej hipokryzję, bo kilka lat temu twierdzila, że prawdziwe szczęście osiągnęła dopiero szczuplejsza o 50 kilogramów. Aktualnie prawie jej każdy post na Instagramie kończy się awanturą w komentarzach i dyskują na temat tego, czy Dominika ma prawo czuć się szczęśliwa będąc chorobliwie otyłą, czy jednak nie.
Ostatnio zamieściła post, który miał nieco uspokoić sytuację i dać "zaniepokojonym" do zrozumienia, że Dominika doskonale zdaje sobie sprawę ze swoich problemów zdrowotnych. Aktoka zdradziła, że jest pod opieką psychologa.
Na dobranoc z przymrużeniem oka! Całuję Was, moi Kochani! Wszystkich. I tych, co lubią i tych, co nie lubią i tych troskliwych też! Kocham i pozdrawiam! Zdrowia nam wszystkim życzę, bo ono najważniejsze! Ja o swoje dbam, dobrych lekarzy znalazłam i w końcu po wielu latach diagnozę mam! Myślcie o sobie, moi cudni! Dbajcie o siebie i swoich bliskich. Pamiętajcie! Ważne jest zdrowie także psychiczne! Nie dajcie się!!! Doły, kompleksy, frustracje, problemy wszelkiego rodzaju, które zwłaszcza jesienią dają się we znaki, często panują nad nami. Nie bójcie się rozmawiać, szukać pomocy. Psycholog - lekarz jak każdy inny. Myślcie o sobie!!! Uwielbiam Was! Wasza Muffinka - napisała.
Niestety i ten post spotkał się z krytyką części obserwujących profil celebrytki.
Psycholog to nie lekarz i na pewno ci nie pomoże.
Dominika, weź się w garść, kogo ty chcesz oszukać?
Hmm, znalazłaś dobrego lekarza, który w końcu cię przekonał, że twoja otyłość to bomba zegarowa dla serca? - pisali.
Oczywiście znalazło się też wielu internautów, którzy stanęli w obronie gwiazdy.
Wbrew temu, co mówicie, my otyli zdajemy sobie sprawę, czym to grozi, tak ja wy na przykład paląc papierosy. Mimo tego, co wam się wydaje, nie jest tak łatwo przestać jeść i schudnąć, a ile załamań, kryzysów, efektów jo-jo przy tym. Co nie znaczy, że nie chcemy być szczęśliwi i kochani, bo my też mamy takie samo prawo do życia jak ludzie o normalnych wymiarach. Nigdzie nie jest napisane, że otyli mają żyć w zamknięciu jak dzwonnik z Notre-Dame. Mnie aktualnie znów się udaje zwalczyć otyłość, ale nie mam pewności, czy znów się potknę i wcale gorsza się przez to nie czuję. Ludzie więcej empatii - napisała jedna z fanek.
Ma rację?