Robert Janowski zeszłoroczne wakacje spędził na wykłócaniu się z Jackiem Kurskim o formułę programu Jaka to melodia oraz swoje wynagrodzenie. Przez ten czas kilka razy zmieniał zdanie na temat swojej przyszłości w TVP. Burzliwe negocjacje z Kurskim nazywał dumnie "walką o honor". Był w tym raczej osamotniony, bo większość Polaków podejrzewa, że jednak chodziło o pieniądze.
Po wynegocjowaniu odpowiednio wysokiej stawki, Robert ogłosił, że poświęcił się dla widzów. Podobno fani programu Jaka to melodia na wieść o jego odejściu rozpaczliwie pytali, jak żyć.
Podczas mojego koncertu podeszła do mnie starsza pani, wzięła moje ręce w swoje dłonie i ze łzami w oczach zapytała: "Panie Robercie, i co ja teraz zrobię?". Ta sytuacja ruszyła mnie chyba najbardziej - wspominał Janowski w wywiadzie dla magazynu Party.
Jacek tak się zdenerwował, że postanowił jeszcze bardziej zadłużyć bankrutującą TVP tylko po to, by odkupić program od Media Corporation i wreszcie pozbyć się Janowskiego. Dodatkowym policzkiem mógł być wybór nowego prowadzącego. Okazał się nim Norbi, którego Kuba Wojewódzki dramatycznie zdiagnozował słowami: Skąd on ma wiedzieć, jaka to melodia, przecież jest głuchy!.
W każdym razie urażony Janowski zapowiedział, że wycofuje się z show biznesu i będzie pisał wiersze.
Na szczęście na razie chyba do tego nie dojdzie. Jak donosi magazyn Party, Robert będzie musiał przypomnieć sobie, czego się nauczył na deskach Teatru Buffo, bo Maria Sadowska, producentka nowego serialu Polsat Do przodu żyj zaproponowała mu rolę ojca Weroniki Rosati.
To z pewnością będzie wyzwanie. Janowski ostatni raz pojawił się na planie filmowym 12 lat temu, gdy grał u Andrzeja Seweryna w Kto nigdy nie żył...
Przynajmniej obie produkcje łączy "życie" w tytule. Może dzięki temu Robertowi będzie łatwiej.