W połowie ubiegłego roku Beata Tyszkiewicz przeszła zawał, po którym trafiła do szpitala. Lekarze zabronili jej palić, na co legenda sceny przystała niechętnie. W ogóle trudno jej było przyznać, że zapadła na zdrowiu, bo twierdziła potem, że serca ma w porządku, ale po prostu zjadła za ostrą potrawę: Tyszkiewicz pomyliła... ZAWAŁ Z CURRY. "Żadnych objawów nie miałam, tylko byłam u Hindusa"
Bez względu na to, co było źródłem problemów, Tyszkiewicz nie wróciła już do show biznesu i zdecydowała się na emeryturę. Może teraz swobodnie podróżować, co wykorzysta już za kilka dni. Gwiazda leci do Szwajcarii, by wziąć udział w wystawie fotografii córki, Wiktorii Padlewskiej-Bosc. Tam spotka się ze swoimi wnukami oraz byłym mężem, który jest obecnie mężem teściowej jej córki.
Tyszkiewicz poznała Jacka Padlewskiego jeszcze jako nastolatka. Sama rychło złożyła mu propozycję małżeństwa (!), ale Padlewski ją odrzucił. Wrócili do siebie dopiero dwadzieścia lat później. To właśnie z tego małżeństwa pochodzi Wiktoria.
Mój tata jest trzecim mężem mojej teściowej. Tak że teściowa jest jednocześnie moją macochą - powiedziała w rozmowie z Życiem na Gorąco Padlewska-Bosc.
Ogarniacie to?