Wiosna i lato to czas festiwali muzycznych. W kwietniu ubiegłego roku Ja Rule i Billy McFarland postanowili zorganizować własny luksusowy festiwal, który listą artystów i wysokim standardem miał zwabić największe gwiazdy. Bilety na to wydarzenie kosztowały 50 tysięcy złotych (!), a w jego promocję zaangażowane były między innymi Kendall Jenner i Bella Hadid.
Ostatecznie jednak okazało się, że rzeczywistość dalece odbiega od obietnic organizatorów i Fyre Festival to na pewno nie drugi Burning Man. Zamiast ekskluzywnych jachtów i apartamentów, a także wyszukanego menu uczestnicy zastali pole namiotowe i kanapki z serkiem topionym i zwiędłą sałatą serwowane na plastikowych tackach.
Oburzeni i nabrani uczestnicy festiwalu natychmiast rozpoczęli relacjonowanie wydarzenia w sieci. Z powodu niespełnienia obietnic swój koncert odwołała gwiazda festiwalu, Blink 182. Na polu namiotowym nie było ochrony. Na festiwalu zaroiło się od złodziei łasych na majątek influencerów. Kiedy uczestnicy chcieli opuścić festiwal, okazało się, że samolot zapewniony przez organizatora w ogóle nie wystartuje z wyspy…
W czwartek organizator festiwalu Billy McFarland został skazany na sześć lat pozbawienia wolności.
Żal, który czuję, jest miażdżący. Przepraszam - powiedział w sądzie w Nowym Jorku ubrany już w więzienny kombinezon. *Każdego dnia żyłem z ciężarem wiedzy, że zniszczyłem życia przyjaciół i rodziny *- powiedział, starając się wzbudzić litość.
Sędzia Naomi Buchwald uzasadniła wyrok: Moja konkluzja bazuje na zgłoszeniach, że oskarżony jest seryjnym oszustem, a jego oszustwa jak koło - nie mają końca - powiedziała i dodała, że nawet jeśli cierpi na chorobę afektywną dwubiegunową, co stanowiło linię obrony, nie tłumaczy to jego zachowania.
Współczujecie oszukanym celebrytom, że musieli zjeść kanapki z serkiem topionym?