Olga Frycz jest jedną z tych osób funkcjonujących w przestrzeni publicznej, która nie chce być traktowana jak celebrytka. Jednocześnie wzięła udział w jednym z najpopularniejszych programów rozrywkowych w telewizji i zagrała w jednym z najpopularniejszych seriali. Olga przez kilka lat grała rolę dziewczyny Pawła (granego przez Rafała Mroczka), jednak jej pożegnanie z M jak Miłość trudno nazwać ugodowym:
Frycz lubi podkreślać, że świat show biznesu nie jest jej bliski. "Niecelebrycka" Olga jednocześnie ostatnio opowiadała o macierzyństwie w Dzień Dobry TVN i została instamatką. Nie dziwi więc, że budzi zainteresowanie mediów, bo sama je podsyca. Ostatnio jeden z paparazzo próbował zrobić jej zdjęcia przy okazji spaceru z dzieckiem, co mocno nie spodobało się Oldze. Ta uznała, że jest śledzona przez "zboczeńca" i wywołała poruszenie na Instagramie, w które zaangażowała się policja. Ostatecznie okazało się, że mężczyzna był fotoreporterem, a w rozmowie z WP stwierdził, że aktorka przekroczyła granicę, bo wiedziała, kim on jest:
Wiem, że moja praca jest kontrowersyjna i może sprawiać dyskomfort gwiazdom, ale oskarżanie mnie o pedofilię, jednocześnie wiedząc, że jestem fotografem, to poważne naruszenie. Po pierwsze, nie czaiłem się na nią w Lesie Kabackim, tylko stałem niedaleko ulicy Puławskiej, jakieś kilka kilometrów od lasu. Po drugie, nie uciekałem, gdy zobaczyłem partnera pani Olgi - mówi paparazzo.
Chciałem spokojnie wyjaśnić z nim sytuację, ale widziałem, że jest mocno zdenerwowany, więc postanowiłem zadzwonić na policję. Wiem, że trenuje sztuki walki, więc wolałem nie zadzierać. Po trzecie, pierwszy raz robiłem jej zdjęcia, więc nie ma mowy o jakimkolwiek śledzeniu. Wcześniej fotografowali ją moi koledzy - dodaje.
Frycz nie daje za wygraną i na swoim profilu odniosła się do słów fotoreportera:
Okazało się, że osobnik, który mnie prześladuje jest paparazzi i jest mu przykro, że w poprzednim poście napisałam, że podejrzewam, iż jest zboczeńcem. Wcale nie jest mi jego żal, bo polowanie na mnie i na moje dziecko z jebutnym aparatem, robienie mi zdjęć zza krzaków, prześladowanie, wystawanie pod moim domem, robienie zdjęć kiedy siedzę w MOIM ogrodzie, śledzenie każdego mojego kroku to jest ku*wa mać jakaś chora akcja, która mnie naprawdę strasznie stresuje.
Od małego miałam wpajane do łba, że jak zobaczę majstrującego przy płaszczu pana w krzakach to mam PO PROSTU spie*dalać i krzyczeć "ZBOCZENIEC " albo "PALI SIĘ " bo podobno na te dwa hasła ludzie zawsze zareagują. Ten pechowy paparazzi zaczaił się po raz kolejny na mnie w okolicy mojego domu, kiedy spędzałam prywatny czas z córeczką i naprawdę nie miałam czasu zastanawiać się nad tym czy chce mi "tylko" zrobić zdjęcie czy chce mi zrobić jakąś krzywdę - podkreśla.
(...) Uprzykrzanie mi życia i robienie mi zdjęć, kiedy jestem w sytuacji totalnie prywatnej nie jest zgodne z prawem. I ja wiem, że na całym świecie są paparazzi i wiem że żyją z tego, że szukają sensancji i śledzą znane ryje...ale jak chcesz się bawić w halo halo wielki świat paparuchu nieudaczniku to jak robisz mi zdjęcia to przynajmniej rób je tak, żebym tego nie widziała. Bo nie jestem pindzią szukającą sensacji i podniecającą się na widok twojego aparatu, za to od dawna imponowały mi osoby które z takimi jak ty prowadzą wojnę. To tyle w tym temacie. #paszołwon - dodała.
Jej reakcja wydaje Wam się uzasadniona?