Przez ostatni rok Katarzyna Nosowska aktywnie udzielała się na Instagramie, gdzie zamieszczała filmiki, w których parodiowała wszelkiej maści "insta modelki" i "fit influencerki". Dzięki prześmiewczym nagraniom jej profil zebrał ponad 300 tysięcy obserwatorów, a Nosowska wydała nawet książkę zatytułowaną A ja żem jej powiedziała.
Niespodziewanie kilka tygodni temu wokalistka usunęła wszystkie posty i rozpoczęła promocję swojej nowej płyty Basta. Z tej okazji udzieliła też obszernego wywiadu Gazecie Wyborczej, w którym zdradziła, że album jest symbolicznym zamknięciem najtrudniejszego etapu w jej życiu. Płyta opowiada o fizycznej i psychicznej przemocy. W tekstach Nosowska odnosi się m.in. do czasów dzieciństwa, który "położył się cieniem na całym jej życiu".
W innej piosence śpiewam, że "jestem tylko dodatkiem". Ja to naprawdę usłyszałam, kiedy byłam mała. Miałam może osiem lat. Zapamiętałam to bardzo mocno. Jedno zdanie, które naznaczyło mnie na życie - mówi piosenkarka.
Artystka odniosła się też do pierwszego singla z płyty, Ja pas!, który od kilku miesięcy bije rekordy odtworzeń na YouTube. Piosenka porusza problem alkoholizmu. Nosowska zauważa, że w Polsce choroba ta nadal jest tematem tabu, choć alkohol pije się u nas niemal na każdym kroku.
Ludzie nie chcą o tym mówić, wstydzą się. Niepotrzebnie. Alkoholizm nie jest nadmiarem zabawy, ale chorobą, wobec której człowiek staje się zupełnie bezbronny. To jak nowotwór, nie wystarczy o tym nie myśleć, żeby minęło. Rozumiem jednak, że ciężko się mówi o alkoholizmie w kraju, w którym jest on znakomitym sposobem na zarabianie pieniędzy przez państwo. Jest w tym jakaś nieskończona perfidia, że angażuje się tyle energii i środków w zakazywanie marihuany i jednocześnie bezczelnie serwuje się i promuje alkohol (...) - ocenia gwiazda.
Nosowska zauważa, że piją wszyscy, niezależnie od statusu społecznego. Alkohol stał się najprostszym i ogólnodostępnym sposobem na odreagowywanie codziennego stresu.
Artyści piją dużo, ale w Polsce alkohol jest wszędzie. Nie ma środowisk od niego wolnych. Ludzie są coraz bardziej umęczeni rzeczywistością, zarzynają się w pracy, która nie sprawia im radości. Wieczorem, po przyjściu do domu, potrzebują się jakoś rozluźnić. Meczyk? No, nareszcie jakiś moment relaksu po całym dniu przykrości. Otworzę sobie też piwko, relaks będzie jeszcze głębszy. Wakacje? Jutro nie muszę wstawać do roboty, to mogę się napić... - mówi Kasia.
Zdaniem Nosowskiej jest coraz więcej ludzi na wysokich stanowiskach, pozornie dobrze radzących sobie z życiem, którzy już stracili kontrolę nad piciem.
Widzę, że alkoholik to nie tylko ten bezdomny pan, który leży w rowie, więc dosłownie upadł nisko. Wszędzie widzę tzw. alkoholików wysoko funkcjonujących, ludzi, którzy nie zdają sobie sprawy z tego, że już mają ten problem, albo nie chcą się do niego przyznać. Tymczasem już przekroczyli granicę, zza której nie ma powrotu. Nie wrócą już do zwyczajnego, towarzyskiego picia. Znam wiele takich osób i często są to piękni ludzie z telewizji. Piosenkarze, aktorzy, eleganckie panie. Trudno się dziwić, że dla nich wszystkich jest to nieładny temat - dodaje.
Zgadzacie się, że skala problemu jest aż tak duża?