Gina Lyons i Mark Lee pobrali się w czerwcu 2017 roku. W grudniu wyruszyli na trzytygodniowy miesiąc miodowy na Sri Lankę. Mieli zamiar podróżować z plecakami i nocować gdzie popadnie. Po przylocie znaleźli na plaży tani, zdewastowany hotel i postanowili się w nim zatrzymać.
Hotel wyglądał paskudnie i bardzo tanio, ale był na plaży i miał drewniany domek na drzewie, który nam się spodobał - mówią małżonkowie. Kiedy weszliśmy do środka, zobaczyliśmy grupę starszych miejscowych mężczyzn, którzy byli jeszcze pijani po poprzedniej nocy, więc zaczęliśmy z nimi pić.
Pierwszego wieczoru para wybrała się na plażę z kilkoma butelkami rumu. Towarzyszył im jeden z hotelowych barmanów, który powiedział, że dzierżawa hotelu niebawem dobiegnie końca. Po wypiciu dwunastu szklanek rumu nowożeńcy zdecydowali, że świetnym pomysłem będzie wydzierżawienie przybytku.
Gdy dowiedzieliśmy się, że to koszt dziesięciu tysięcy funtów rocznie, uznaliśmy, że chcemy to zrobić, ponieważ byliśmy tak pijani. Teraz, prawie rok od tamtej chwili, jesteśmy właścicielami hotelu i zaczęliśmy urządzać go po swojemu - wspominają.
Gina dodaje, że kolejne rozmowy o przejęciu hotelu także prowadzili "pod wpływem".
Następnego dnia spotkaliśmy się ze starszą parą, z którą mieliśmy porozmawiać na temat odnowienia dzierżawy. Para nie mówiła po angielsku, więc wzięliśmy ze sobą tłumaczy. Ponieważ nie rozumieliśmy większości rozmowy, siedzieliśmy po prostu pijąc więcej rumu i powoli znowu się upijając - mówi kobieta.
Ostatecznie jakoś udało się dobić targu i od 1 lipca tego roku Gina i Mark oficjalnie są właścicielami hotelu, którego nazwę zmienili na Lucky Beach Tangalle. Wcześniej 33-latka była producentką, a 35-latek dyrektorem sprzedaży. Z powodu swojej nieprzemyślanej decyzji, stanęli przed koniecznością poniesienia wysokich kosztów. W dodatku Gina dowiedziała się, że jest w ciąży.
Uzgodniliśmy, że zapłacimy 30 tysięcy funtów za trzyletnią dzierżawę. Oprócz tego musieliśmy zapłacić około siedem tysięcy funtów opłat prawnych za uzyskanie licencji oraz sześć tysięcy funtów za remont hotelu. Kiedy zapłaciliśmy za dzierżawę, dowiedzieliśmy się, że spodziewamy się dziecka. Czułam, że jestem złą matką. Czułam się winna, że zmarnowałam wszystkie pieniądze, kupując coś, co może nigdy nie przynieść zysków.
Nawet nasi przyjaciele i rodzina uważali, że jesteśmy idiotami i nie powinniśmy tego robić. Mieliśmy dużo pieniędzy z ślubu i mieszkaliśmy w małym mieszkaniu, a do tego miało się jeszcze pojawić dziecko. Nękało mnie poczucie nieodpowiedzialności, ale zdecydowaliśmy, że chcemy to zrobić. Postanowiliśmy się temu poświęcić, zarówno dla siebie, jak i dla dziecka - opowiada Gina.
Decyzja okazała się słuszna, bo obecnie ich siedmiopokojowy hotelik działa i ma napływ stałych klientów. Mimo że wszystko skończyło się dobrze, "nowożeńcy" podkreślają, że ewentualne decyzje o rozszerzeniu działalności będą podejmować już na trzeźwo.