Polskie WAGs przyzwyczaiły swoich fanów do chwalenia się ciepłymi relacjami ze sobą nawzajem. Chętnie zamieszczały fotografie ze wspólnych wakacji, kibicowania na meczach, a nawet nazywały siebie "siostrami".
Niestety, w przypadku Sary Boruc i Mariny Łuczenko pozorna przyjaźń trwała do momentu, w którym to żona Wojtka Szczęsnego była większą gwiazdą niż żona Artura Boruca. Po ciepłym przyjęciu nowego albumu Mannei, relacje śpiewających WAGs mocno się ochłodziły...
Podobny los spotkał przyjaźń Sary z Anią Lewandowską. Żony Artura i Roberta bardzo się lubiły do momentu, w którym Sara przyjęła zaproszenie od Ewy Chodakowskiej do sesji okładkowej jej magazynu Be Active.
W ostatnim odcinku Dzień Dobry TVN o konflikcie z Anią i Mariną opowiedziała Sara, która stwierdziła, że nic się w relacjach koleżanek nie zmieniło, ale dodała, że "plotki nie biorą się znikąd":
To są media, my się z tego śmiejemy. Nie ma co tego dotykać. Stwierdziłyśmy, że nie będziemy się z niczego tłumaczyć. Jest fajnie i nic się nie dzieje. Wiadomo, zawsze jest jakieś ziarno prawdy w tych plotkach i gdzieś tam skądś to się bierze, ktoś rzeczywiście mógł coś takiego powiedzieć, ale na pewno nie powiedziała tego żadna z nas i żadna z nas nie zaczęła rozsiewać tego typu plotek - powiedziała.
Jak myślicie, jak długo jeszcze będą udawać, że się lubią?