Związek Alicji Bachledy-Curuś i Marcina Gortata był jednym z najpilniej śledzonych przez media, choć sami zainteresowani próbowali utrzymać jego szczegóły w tajemnicy. Pojawili się razem publicznie tylko kilka razy i nigdy nie pozowali oficjalnie na ściance jako para. Nie udzielili też "szczerego wywiadu" o swojej miłości w kolorowym magazynie i nie wystąpili na żadnej okładce. Z pewnością wyszli z założenia, że relacja chroniona przed błyskami fleszy ma szansę być trwalsza i bardziej udana.
Można też domyślać się, że Alicja po doświadczeniach z łamaczem serc Colinem Farrellem postanowiła być bardziej ostrożna w opowiadaniu o kolejnych partnerach. Niestety, pomimo tylu starań związek z Marcinem także nie przetrwał. Choć przyczyny rozstania oficjalnie nie są znane, mówi się, że parę poróżniły życiowe priorytety. Ponoć Marcin marzył o dużej rodzinie, podczas gdy Bachleda nie zamierzała zostać "kurą domową", bo nadal ma nadzieję na rozwinięcie kariery aktorskiej.
Koszykarz marzył ponoć o tym, aby uwić rodzinne gniazdko z Alicją w luksusowej willi w Los Angeles. Specjalnie dla Bachledy przyjął propozycję przeniesienia do klubu Los Angeles Clippers i wynajął luksusową rezydencję w Santa Monica, w ekskluzywnej dzielnicy Sherman Oak.
Jak podaje Super Express, jednopoziomowa willa warta 2,5 miliona dolarów ma ponad 300 metrów kwadratowych. Wysokie sufity i szklane ściany dają wrażenie niezwykłej przestrzeni. Za oknami rozciągają się piękne widoki. W rezydencji znajdują się m.in. siłownia, przeszklona jadalnia, pokój z dwustronnym kominkiem i piękny basen. Jeżeli Alicja zdecydowałaby się na przeprowadzkę, jej sąsiadami byliby m.in. Paula Abdul, Jennifer Aniston czy Elizabeth Olsen. Aktorka nie chciała skorzystać z tych luksusów, bo i tak żyje jej się całkiem wygodnie.
Alicja wybrała życie w rezydencji tańszej o ponad połowę, na którą wzięła około 900 tysięcy złotych pożyczki. Mieszkała tam z synkiem Henrym. To właśnie jego tata, gwiazdor Colin Farrell, pomaga jej utrzymywać posiadłość. Zgodnie z umową prawną, gdyby miała tam zamieszkać z innym mężczyzną, aktor przestałby pomagać w jego utrzymaniu. W dodatku Polka mogłaby stracić nawet jedną trzecią ze 100 tysięcy złotych z puli alimentacyjnej - pisze tabloid.