Ariana Grande zaręczyła się z amerykańskim komikiem Petem Davidsonem zaledwie po trzech tygodniach spotykania się. Narzeczeństwo trwało zaledwie pięć miesięcy, lecz mimo tak krótkiego stażu para zdążyła zrobić sobie tatuaże ku czci swojej miłości, które teraz starają się maskować. Davidson podarował również Arianie specjalny, robiony na zamówienie pierścionek zaręczynowy o wartości 100 tysięcy dolarów. Piosenkarka po zerwaniu zaręczyn oddała go.
Davidson jako pierwszy skomentował, a zarazem potwierdził rozstanie z Grande w programie The Saturday Night Live. Komik jak zwykle w dość niekonwencjonalny sposób odniósł się do zakończenia związku z piosenkarką.
Na pewno już wiecie, że rozstaliśmy się z Arianą. Kiedy po raz pierwszy się zaręczyliśmy, zrobiliśmy sobie tatuaże, potem zobaczyłem się w jakimś magazynie i to było tak: "Czy Pete Davidson jest głupi?". Aż 93 procent odpowiedzi było twierdzących. Zakrywałem już kilka tatuaży, to całkiem zabawne - skomentował rozbawiony Pete
Celebryta zasugerował, że to Ariana wyrzuciła go z domu. W żartobliwy sposób spytał się publiczności, czy nie ma nikt dla niego miejsca do spania.
Można powiedzieć, że nie chcę już tutaj być. Wiele się wydarzyło. Czy ma ktoś może jakiś pokój do wynajęcia lub szuka współlokatora? – spytał komik
To nie wszystkie refleksje, jakimi podzielił się na temat rozstania z Arianą. Zrobił to oczywiście w swoim "frywolnym" stylu.
Czuje się, jak dobry koleś, któremu zawsze dostaje się po chu**, a wszyscy i tak myślą sobie "och, jaki on biedny, byle by się nie zabił" - podsumował Davidson
Szkoda Wam go?