Anja Rubik jest jedną z najbardziej znanych modelek na świecie. 35-latka z Rzeszowa po raz pierwszy wyszła na wybieg w Mediolanie w wieku 15 lat, dwa i pół roku później wyjechała do Paryża, a po maturze przeprowadziła się do Nowego Jorku. Od tamtej pory jej kariera jest nieustającym pasmem sukcesów. Rubik wielokrotnie współpracowała z największymi markami modowymi na świecie, takimi jak Versace, Dior, Gucci czy Armani. Wystąpiła też na okładkach niezliczonej ilości prestiżowych magazynów, m.in. Vogue’a.
Trudno się dziwić, że jako światowej sławy supermodelka Anja jest przyzwyczajona do wyjątkowego traktowania. Gdziekolwiek się pojawi, ludzie jej nadskakują i zabiegają o jej sympatię, jednak nawet tak znanej gwieździe zdarzają się nieprzyjemne sytuacje. Modelka pożaliła się ostatnio na Instagramie, że została źle potraktowana przez właściciela jednego z warszawskich klubów, do którego wybrała się w towarzystwie znanego reżysera.
Wczoraj z moim starym znajomym Gaspar Noe i jego dziewczyną po premierze Climax. Noc byłaby idealna, gdyby nie wyjątkowo nieuprzejmy i niegościnny właściciel klubu - napisała Anja na Instagramie.
Fani byli ciekawi, co dokładnie się wydarzyło i namawiali gwiazdę do podania nazwy klubu. Adres ujawnił dziennikarz radiowej Trójki, Jan Niebudek, który włączył się dyskusji. Niektórzy byli jednak zdania, że publiczne "obsmarowywanie" człowieka na Instagramie nie przystoi gwieździe pokroju Rubik. W komentarzach sugerowali, że Anja próbowała wejść ze znajomymi za darmo.
"Super, bardzo profesjonalnie obsmarować gościa, bo miał gorszy dzień, przed tyloma obserwatorami i nie napisać nawet dlaczego. Może krzywo spojrzał albo głupio odpowiedział, a ty mu wrzucasz jak jakaś nastolatka. To nie przystoi takiej gwieździe", "Właściciel był chamski, bo nie chciał wpuścić kilkunastu znajomych Anji za darmo", "Jak można źle ugościć Anję i jej towarzyszy?", "Bilet kosztował całe 20 złotych, więc nie wiem kto się tu bardziej popisał..." - komentowali.
Inni zwracali uwagę, że obecność Anji w klubie stanowi darmową reklamę, więc właściciel powinien "nagiąć zasady".
W dobrym lokalu nie byłoby problemu z poluzowaniem zasad w takim wypadku. Robienie dobrego wrażenia na klientach powinno być ważniejsze niż nabijanie kasy - pisali.
A jakie jest Wasze zdanie?